Szukaj na tym blogu

Translate

sobota, 28 grudnia 2013

Trzy rzeczy prawdziwe

Są trzy rzeczy prawdziwe - sam się o tym przekonałem

1. Nie musisz mieć pieniędzy, żeby pieniądze do Ciebie przyszły
2. Musisz bardzo, bardzo poważnie traktować ludzi, z którymi się zadajesz na co dzień - zarówno w pracy jak i prywatnie.
3. Musisz być konsekwentny aż do końca

Nie musisz mieć wielkich pieniędzy, żeby prowadzić interesy. Wystarczy, że stać Cię na telefon i na paliwo do auta. Jeśli jesteś bystry i obrotny, to ludzie sami z pieniędzmi przyjdą do Ciebie, abyś pomógł im rozwiązywać ich problemy. Im więcej czyiś problemów rozwiążesz, tym więcej ludzi się do Ciebie będzie garnąć. Dlatego, bardziej od tego w kieszeni liczy się to, co masz w głowie, ale też i w duszy - bo żeby z prawdziwym zaangażowaniem, z prawdziwą miłością rozwiązywać problemy innych, trzeba najpierw się na potrzeby innych otworzyć. Nie każdy to potrafi.


Musisz szanować ludzi. Tak, szanuj ludzi. Szanuj ludzi i traktuj ich poważnie. Każdą ich małą sprawę. Małe sprawy mają wielkie znaczenie. Nie ignoruj nikogo, nie wyśmiewaj się po kryjomu. Jak robisz cokolwiek, tak robisz wszystko. Wszystko o Tobie świadczy, a czasem wręcz nawet przeciw Tobie. Na przykład nieumyte auto, odzwierciedla Twój stosunek do wielu spraw, odzwierciedla Twoją staranność, umiejętność kontrolowania spraw małych. Brudne auto szkodzi Twojemu wizerunkowi, więc szkodzi Twoim interesom. Kto nie umie być wierny w małych sprawach w dużych też nie będzie wierny. Duże sprawy zaś, zawsze składają się z małych. Jeśli coś obiecasz komuś i o tym zapomnisz, to znaczy, że istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że zaniedbasz też inne, ważniejsze ludzkie sprawy, do których się zobowiążesz. Nie złość się, że coś dla kogoś musisz zrobić. Ciesz się z tego, bo Twój wizerunek się poprawi. Traktuj to poważnie. Bądź odpowiedzialny. Jesteś biznesmenem w pracy i poza nią. Jesteś nim całym swoim charakterem i całą swoją starannością zawsze i wszędzie. Wszystko co robisz świadczy o Tobie i o tym, jak sobie radzisz w życiu. Jak w prywatnym życiu - tak w interesach. I dobra wiadomość. Auto można umyć.

Cokolwiek robisz - wszystko się uda, tylko nigdy nie przestawaj tego robić. Pamiętaj, że ciągle pojawiają się nowe możliwości, nowe sytuacje, nowe okazje do wykorzystania. Bóg chce Ci pomóc człowieku, dopóki Ty chcesz pomóc sobie. Jeśli nie rezygnujesz, to jesteś ciągle w grze. Bądź zawsze w grze. Nawet jeśli nie idzie tak jakbyś tego oczekiwał, to zawsze to, co zostało zrobione jest już częścią Twojego życiorysu - nawet jeśli nie zarobiłeś na tym bezpośrednio, możesz to wykorzystać na 100 różnych sposobów. Projekt nie przyniósł pieniędzy? Jednak jest w portfolio, a doświadczenie przy nim zdobyte można pięknie sprzedać potencjalnym, nowym inwestorom. Bądź konsekwentny do końca. Niech Twoja przemiana też trwa do końca. Być może nie jesteś jeszcze tam gdzie chciałbyś być, ale znajdziesz się tam, jeśli zmienisz wystarczającą ilość rzeczy w swoim życiu. Zmień wszystko w sobie, pozbądź się słabości, nieuporządkowania, lenistwa. Pozbądź się wszystkich wad, możesz to zrobić, tak - to możliwe, wbrew różnym opiniom. Pamiętaj, że stoisz tam gdzie stoisz kiedy się nie zmienia wokół Ciebie NIC i NIC nie zmienia się w Tobie. Kolejna dobra wiadomość. To Ty decydujesz o tych zmianach! Więc zmieniaj się. I rób to do końca, aż zmienisz się w człowieka sukcesu. Jesteś zwycięzcą ;)

wtorek, 17 grudnia 2013

Być sprytniejszym

Wczoraj zrozumiałem bardzo ważną rzecz. Aby być przedsiębiorcą w tym kraju, należy być sprytniejszym od każdego urzędnika w tym kraju. Plus do tego, trzeba być miłym i uprzejmym dla nich.

(c) https://www.facebook.com/freshome

środa, 13 listopada 2013

Moralność w firmach

Liderzy największych, najbardziej dochodowych firm zdają sobie sprawę z tego, że nie da się sensownie kierować ludźmi bez odwoływania się do wartości i nie da się zdobywać rynku bez służenia ludziom, nie będzie dominować na rynku firma bez jasnej misji, z którą będą identyfikować się pracownicy. Największe firmy nie starają się budować wizerunku uczciwych i solidnych - one takie po prostu są.

Wielu ludziom się wydaje, że można stworzyć silną, przynoszącą sukcesy firmę wbrew pracownikom. Są oni w wielkim błędzie.


(c) https://www.facebook.com/freshome

piątek, 8 listopada 2013

Gorzka prawda

Relaks. Siedzę sobie teraz w wannie z moim roboczym laptopem. Gdzieś tam na odległym komputerze coś się liczy. Niech się liczy. Gruby, miękki ręcznik, który kupiłem sobie, bo mi się podobał - rozłożony jest na brzegu wanny i sprawia, że moim rękom i mojemu laptopowi jest wygodnie i sucho. Jak byłem dzieckiem i laptopy były niezwykle ekskluzywną nowością w naszym kraju, to marzyłem o takiej sytuacji. Tata kupił wtedy laptopa, dość drogiego - pracował na eksporcie (czyli za granicą). Nie miałbym odwagi wziąć go do wanny, a teraz siedzę sobie w wannie ze sprzętem kilkaset razy mocniejszym, dzięki którym mogę mieć kontrolę nad sprzętem kilka tysięcy razy mocniejszym i mam władzę by zrobić nim straty na kilka milionów złotych. Jednym kliknięciem. Patrzcie jak wspaniale jest realizować swoje marzenia!

Wpis będzie zaś krótki. Dobrze jest czytać książki tych, którzy w jakiś sposób są mądrzejsi od nas. Jest dobrze, choć niekoniecznie przyjemnie. Czasami uświadamiają nam one gorzką prawdę. Nie jestem człowiekiem idealnym - czasem się kłócę z moją żoną. Jeśli chcę być prawdziwym przedsiębiorcą - to bardzo źle. Bo na tym etapie rozwoju, byłbym kłótliwym szefem. Takim szefem zaś być nie chcę.

To jacy jesteśmy dla naszej rodziny ma niemalże zupełne pokrycie z tym, jacy będziemy dla naszych pracowników, naszych ludzi. Nie można być krytycznym i agresywnym wobec swoich pracowników, a nie być krytycznym i agresywnym wobec własnej żony, własnego męża. To wszystko jest bardzo spójne. Chcesz zobaczyć jaki ktoś będzie w interesach? Będzie taki jaki jest dla swojej rodziny. To nie jest tak, że istnieje jakieś wielkie rozgraniczenie między życiem prywatnym i firmowym. Jesteś szefem w pracy i poza nią. Jesteś mężem w pracy i poza praca. Twój charakter i Twoje wady nie znikają wtedy, gdy opuszczasz biuro firmy.

W dodatku - wszystkie Twoje stresy i problemy stają się automatycznie problemami firmy która Ci płaci. Pamiętaj - nikt nie lubi ludzi problematycznych , nikt nie lubi ludzi z którymi trzeba się męczyć.

wtorek, 5 listopada 2013

Lekcje plastyki tworzą milionerów

Dlaczego w polskich szkołach uważa się matematykę za przedmiot ważniejszy od muzyki, czy plastyki? Te elementy, które rozwijają nasza twórczość i kreatywność o wiele lepiej się w życiu sprawdzają od matematyki, która ma zastosowanie - nie ukrywajmy - w bardzo wąskim gronie, w dość specjalistycznych obszarach. Pomijając proste działania matematyczne, na co dzień nasza królowa nauk z całą swoją obfitością i pięknem - nie jest najważniejsza. Nasza edukacja jeszcze nie dojrzała do tego, ale mam nadzieję, że to się wkrótce zmieni - zwłaszcza wśród nauczycieli.


(c) https://www.facebook.com/freshome


Świat się rozwija do przodu. Wszystko to, co kiedyś wyśmiewane, okazuje się mądrością. W XX wieku popularna była prymitywna wizja człowieka i świata. Promowane wizje pochodziły od ludzi głupich i prymitywnych. Nie dziwi więc, że efekty zastosowania pewnych prymitywnych idei były żałosne i prymitywne. Pierwszy przykład z brzegu - Stalin i jego wizja człowieka. Przyniosła wojnę, zniszczenie, biedę, głód, niedostatek i cierpienie milionom ludzi.

Wszystkie wizje człowieka i społeczeństwa, które wynikają w jakiś sposób z obserwacji i analizy świata przez ludzi pełnych pesymizmu, niezadowolonych, głupich - w sensie nie posiadających mądrości życiowej, wszystkie wizje świata pochodzące od ludzi zrozpaczonych, zawiedzionych życiem, od cyników - koniec końców okazują się błędne.


W XX wieku niskie wyniki testów na inteligencje IQ były zazwyczaj oznaką tego, że do niczego się nie nadajesz, wysokie zaś wyniki tychże - w błędnym przekonaniu - automatycznie wyznaczały człowieka sukcesu. Widać tu było całkowitą ignorancję ludzkiej wrażliwości, emocjonalności i w ogóle ludzkiej duszy. Efekt - milionom ludzi wkręcano kłamstwo, że nic nie osiągną w życiu i że do niczego się nie nadają bo ich IQ jest niskie. Potem uświadomiono sobie, że najważniejsza w życiu jest inteligencja emocjonalna. Ba, że mamy siedem typów inteligencji.

W XXI wieku, powoli do nas dociera, że w budowaniu sprawnie działających przedsiębiorstw i społeczeństw najbardziej przydatne okazuje się to, co ciężko jest objąć samym tylko rozumem, a nawet często to, co (pozornie) stoi z nim w sprzeczności - intuicja, błysk, optymizm, wiara, altruizm, współczucie, wrażliwość, zaufanie, przekonanie o obfitości tego świata i o tym, że absolutnie wszyscy mogą być bogaci. Dlatego nasz obecny Rząd nie odnosi i nie odniesie spektakularnych sukcesów w naszym kraju. Za dużo tam ludzi, którzy  nie doceniają rzeczy których nie mogą objąć swym rozumem. Nie zaryzykują polityki prorodzinnej, bo nie mieści się w ich głowie zaufanie do społeczeństwa i wiara w to, że to się opłaca gospodarczo (ludzie chętnie będą zostawać w kraju, chętniej pracować, rodzić dzieci i pracować dla korzyści Polski - gdy zapewnić im do tego odpowiednią atmosferę i godziwe warunki). Za dużo w Rządzie osób, które nie wierzą w te wartości, które sprawiają iż społeczeństwo naprawdę się rozwija.


To co jest dobre, często jest przez fachowców wyśmiewane. "Nie ufaj nadmiernie ekspertom swoim". Dla przykladu - Tom Chappel, autor książki Soul of a Business, przedsiębiorca, założyciel firmy  Tom's of Maine - zaufał temu, czego nie widać, swojej intuicji - i pomimo, że eksperci wyśmiali jego pomysł, on wprowadził w latach 70 szampon, który miał na etykiecie podane swoje składniki zamiast laurki zalet - jak to wówczas było modne. I odniósł sukces.

Dla niektórych intuicja to podświadomość. Ja myślę, że intuicja to jest słowo Boga szeptane do ucha. Wszyscy posiadamy intuicje - bo wszyscy słyszymy głos boży. Źli, dobrzy - "jednakowo deszcz pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych". Czy postępujesz źle, czy dobrze - masz możliwość otwarcia się na ten głos.

(c) https://www.facebook.com/freshome


Na nowo na scenę w XXI wieku wkracza metafizyka. Zaczynamy również akceptować - trudny do zaakceptowania fakt, że nie jesteśmy w stanie wszystkiego ogarnąć i wszystko kontrolować - i że wcale nie musimy tego robić, by budować piękne i wielkie rzeczy. Nie możemy i nie musimy wszystkiego kontrolować w naszym przedsiębiorstwie. Uświadamiamy sobie, że istnieją zjawiska, których nijak nie możemy zrozumieć albo uzasadnić za pomocą rozumu, ale działania tych zjawisk możemy doświadczyć, empirycznie sprawdzić - mało tego, możemy odnieść niemałe korzyści kiedy wyznajemy jakąś filozofię, która niekoniecznie wydaje się racjonalna.

Większość naukowców jest niewierząca, ale większość multimilionerów to ludzie wierzący, odwołujący się do Boga. Zastanawiające? Kto dokonał mądrzejszych wyborów w życiu - multimilioner, czy naukowiec? Ci, którzy pracują dla multimilionerów najczęściej nie są multimilionerami. Doradcy finansowi milionerów nie są milionerami. "Uczniowie piątkowi uczą szóstkowych, jak mają pracować dla czwórkowych". W tym jest głęboka mądrość.

Doceniajcie rolę zajęć plastyki. Pozostańcie kreatywni, wierzcie w sukces, wierzcie w siebie, wierzcie swojej intuicji, wierzcie w Boga. Brońcie ze spokojem właściwym zwycięscy, tego - w co wierzycie. Słuchajcie uważnie ekspertów i specjalistów, ale zawsze róbcie swoje.

niedziela, 3 listopada 2013

Media przyczyną kryzysu

Czytam ostatnio ciekawą książkę. Autorka pisze w niej, że Polacy jako społeczeństwo posiadają wiele cech, które aktualnie próbują wypracować u siebie Amerykanie. Między innymi - jesteśmy pomysłowi, posiadamy dużą zdolność adaptacyjną do wszelkich warunków, umiemy pracować w warunkach chaosu, jesteśmy odporni, uczciwi, liczymy się z otoczeniem i mamy wysoką świadomość współzależności. Tacy jesteśmy w opinii Iwony Majewskiej-Opiełki, autorki książki "Umysł lidera", która jest jest psychologiem i doradcą rozwojowym w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie.

Brakuje nam jednak poczucia własnej wartości. Ludzie zaś, "którzy są pozbawieni własnej wartości częściej się boją, brakuje im odwagi w podejmowaniu decyzji, szybciej się gniewają, łatwiej wchodzą w konflikty z innymi." Tym samym osiąganie sukcesów jest dla tych ludzi trudniejsze. Totalnie to "wykasza" ich przedsiębiorczość.

(c) https://www.facebook.com/FitnessMichelle


Od dzieciństwa jesteśmy wychowywani przez nasze szkoły i przez różne polskie autorytety na... ofiary losu. Dorastamy wśród narzekań - to takie polskie. Nasi nauczyciele i wykładowcy koncentrują się na przyswajaniu wiedzy, nie zaś na budowaniu w nas poczucia własnej wartości. Plus sami narzekają. Na system edukacji, na sytuację gospodarczą. W Polsce dzieci są wychowywane poprzez ciągle strofowanie, poprawianie, czasem ośmieszanie, ciągłą krytykę - mało tam jest doceniania, chwalenia. Od dzieciństwa jesteśmy tak programowani, żeby nie być z siebie zadowolonymi. Żeby nie być z niczego zadowolony. Samoocena Polaków jest bardzo niska.

Najbardziej negatywną rolę w wychowaniu Polaków odgrywają media. One nie tylko wychowują nasze dzieci, one programują nas - dorosłych. Nasze polskie, publiczne media. Te które w wielu przypadkach tak bardzo kochacie. Cel tych mediów jest jeden. Mamy mieć niskie poczucie własnej wartości i nie być zadowolonymi z naszego kraju. To się bardzo dobrze sprzedaje więc to pozwala mediom dobrze zarabiać. To - czyli utwierdzanie każdego w przekonaniu, że w kraju jest tak źle, jakbyś tego nie chciał. Nie ma mowy o społecznej misji mediów, media mają być dochodowe i tyle. Ciągłe mówienie źle o sytuacji w naszym kraju i ciągłe mówienie o złych rzeczach - ma ten skutek, że słabniemy. Nie wierzymy w siebie, nie jesteśmy odważni, a tym samym nie jesteśmy przez to przedsiębiorczy. Z drugiej strony to, że się boimy służy niektórym firmom, tym które zarabiają dzięki naszemu strachu - łatwiej bowiem kupujemy ubezpieczenia i bierzemy "szybkie" pożyczki zamiast zakładać biznesy, bo przecież w Polsce to strach zakładać firmę, zwłaszcza w dobie kryzysu, a znany aktor reklamujący parabank wzbudza nasze zaufanie. Media w dużej mierze można obarczyć winą za fatalny stan polskiej gospodarki.

Na naszą niekorzyść, Polacy już mocno uzależnieni są od złych, negatywnych wiadomości. Media im te informacje sprzedają, bo Polak musi wiedzieć, że jest źle. Polak kocha to wstrzykiwanie sobie do głowy śmieci każdego wieczora, choć to go niszczy. Ludzie w mediach dobrze zarabiają, ale kosztem całego kraju. Większość redaktorów można z powodzeniem przyrównać do dilerów tak zwanych twardych narkotyków.

Modlitwa na niedzielę

"Boże, przymnóż mi gorliwości we wszystkim co robię"

Gorliwość to jest to, co uratuje Cię nawet wtedy, gdy zabraknie Ci środków, talentu, czy umiejętności

(c) https://www.facebook.com/LazarAngelovFitness

czwartek, 24 października 2013

Książka - nowy pomysł na samorealizację

Dziś w Krakowie, opętana przez Szatana kobieta próbowała mnie bez powodu obrazić, gdy ją mijałem na ulicy. Uznałem, że to nieomylny znak, iż spoczęło na mnie prawdziwie niebiańskie błogosławieństwo. Ma obecność na Ziemi zaczyna drażnić nawet piekło. Czas więc wykorzystać to, że jestem na fali.

Wyraźnie zainspirowany tym, że Sapkowski pisze nowego Wiedźmina, ja też postanowiłem powiększyć moje aktywa o tantiemy z książek. Zresztą, nie chodzi o przychody - od dzieciństwa pisanie mnie fascynowało - dla mnie to oddawanie części siebie w tekstach, stawanie się fragmentem czyjegoś życia poprzez zbiorowe zajmowanie miejsca w świadomości i wyobraźni ludzi.

Teraz wreszcie wierzę, że mogę napisać coś co się spodoba. Zaczynam pisać. Wracam do projektu, który rozpocząłem dwa lata temu. W wolnych chwilach. Znajdzie się jeszcze kilka takich.

Jeśli chodzi o działania - jest to akurat priorytet najniższy.

(c) https://www.facebook.com/freshome

Trudno stać się bogatym

Ciężko jest być bogatym. Jednak być biednym - też wcale nie jest łatwo.

Dlatego lepiej jest zacząć coś robić. Plan na ten miesiąc - zarobić netto 7 tysięcy złotych. Dla wielu osób z moich kręgów to bardzo dużo, dla niektórych moich znajomych to wcale niewygórowana stawka i ich może śmieszyć to moje malutkie pragnienie. Dla mnie to jednak jest wciąż dużo - i to są poważne pieniądze dla mnie. Wierzę, że to jest realne - przy takiej ilości różnych propozycji jakie otrzymuje.

Jak nie uda się w tym miesiącu, to w następnym. Tylko żeby zacząć obracać tymi kwotami - zrobię to po raz pierwszy, a potem zachowam ten trend.

Udało mi się spłacić kilka długów. Czuję się przez to bardziej wolny. Już tak nie duszą te długi.

Wczoraj zamówiłem kolejne dwie książki. Będę czytał i chłonął wiedzę. Czasem warto wchłonąć jakaś pozycję dla kilku ważnych myśli. Moje dochody rosną zawsze proporcjonalnie do moich umiejętności komunikacji i tego, co mogę zakomunikować. Dlatego czytam. Uwielbiam jechać autobusem i chłonąć kolejną książkę.

Wiedza to nie wszystko, żeby stać się bogatym. Trzeba trochę doświadczyć. Trzeba się dać sprowadzić do podłogi. Trzeba dać się trochę sponiewierać. Trzeba być masochistą. Trzeba lubić jak poniewiera, trzeba polubić ten ból. Wszystko co dobre przychodzi nam przez cierpienie, przychodzi przez krzyż, który dźwigamy. To jedyna droga dla ludzkości - wziąć swój krzyż i zbawić się przez niego. Trzeba polubić swój ból. To jedyna droga, która gdzieś Cię zaprowadzi. Nie ma innych dróg. Ja, żeby mieć w ogóle szansę zarobić siedem tysięcy, katowałem się przez kilka lat w liceum, ucząc się programowania od zera i za darmo w tym czasie, kiedy inni chodzili na piwo, Dlatego poszedłszy na studia mogłem wcześniej niż moi rówieśnicy zacząć zarabiać pieniądze. I tak mógłbym sobie pluć w brodę, że nie odważyłem się wcześniej. Byłem naprawdę kiepski - jeśli chodzi o programowania, ale w stosunku do moich rówieśników wystarczająco dobry, by dostać się do jednej z najlepszych firm informatycznych w Krakowie, ale też niedostatecznie pokorny i obowiązkowy, by się tam dłużej zachować. Szkoła życia.

Chcesz mieć super ciało? Zabijaj je ćwiczeniami i kochaj ten ból. Chcesz być wielkim wojownikiem? Musisz wiele razy dać się obić przez lepszych od siebie. Chcesz być bogaty? Katuj się odmowami i nieustannymi próbami zakończonymi porażkami. Nie będziesz bogaty nie przyjmując ciosów na korpus. Albo wielu ciosów.

Teraz chcę mieć biznes przez duże B. Biznes przez duże B jest wtedy, kiedy masz zespół ludzi, którzy razem z Tobą pracują na Wasz wspólny sukces. Biznes przez duże B jest wtedy, kiedy inwestujesz w kapitał ludzki przede wszystkim - na przykład na początku samemu płacąc sobie mniej, żeby Twoi ludzie chcieli dla Ciebie pracować. Biznes przez duże B jest wtedy, kiedy dbasz o każdy szczegół, a kiedy zaczynasz zarabiać - nagłe i niespodziewane pieniądze, duże pieniądze - sprawiają, że nie tracisz głowy i dalej dbasz drobiazgowo o wszystkie wydatki. Dziś mi kolega powiedział, że to oczywiste, że trzeba dbać zawsze o wszystkie wydatki niezależnie od przychodów. Jednak ja wiem, że gdyby ten sam kolega dostał nagle dużo pieniędzy, to by o tym zapomniał pod wpływem silnych emocji. Pieniądze budzą emocje i łatwo się na tych emocjach przejechać.

Chcę mieć biznes przez duże B. W tym celu trzeba nauczyć się wielu rzeczy. Trzeba nauczyć się sprzedawać, trzeba nauczyć się negocjować, trzeba nauczyć się przemawiać - nie ma wielkich liderów którzy nie potrafią przemawiać do tłumów.

Dlatego najpierw trzeba nauczyć się występować wśród małych grup (np. ucząc się mówić o produktach na szkoleniach w marketingu sieciowym), trzeba nauczyć się przyjmować odmowy, mało tego - trzeba nauczyć się traktować odmowy jako najlepszy sposób na naukę i na rozwój. Im bardziej Ci ludzie odmawiają, tym lepiej się uczysz.

...
Tym razem nie będzie zakończenia. Urwijmy myśl. Zostawmy wielokropek.

poniedziałek, 21 października 2013

Od życiowego deficytu do celu

Napisałem niedawno post o tym jak ważne jest nastawianie finansowego termostatu. Teraz skupmy się na tym nastawianiu.

Zacznijmy od tego, że wszystko zawsze zaczyna się od poczucia jakiegoś deficytu w życiu. Czegoś nam brakuje, coś by nam się przydało. Sukces zawsze zaczyna się od braku sukcesu, od zaakceptowania tego, że czegoś nie mamy. Oczywiście jest wiele osób, które się będzie wypierać - nie, nie, mi niczego nie brakuje. Ci którzy się wypierają, będą tymi przegranymi. Każdemu zawsze czegoś brakuje. Jak nie pieniędzy, to czasu, jak nie czasu - to może nam (do zadowolenia) brakować rozwiązania problemu głodu na świecie - to na przykład zajmuje ostatnio Bila Gatesa. To i szczepionki na Polio, o czym można się przekonać śledząc jego oficjalny profil na portalu facebook.

Trzeba się przyznać, że nie wszystko w naszym życiu i dookoła nas jest doskonałe i trzeba zapragnąć zmian. Ludzkość nienawidzi zmian. Boi się ich. Jeśli grzech pierworodny w jakiś sposób mógł nas skazić, to najpewniej skaził nas tym brakiem odwagi, by świat na lepsze zmieniać. Cała ludzkość cierpi z powodu tego braku odwagi. Większość ludzi zostaje w tym miejscu w którym jest, nawet jeśli jest im tam źle, bo wręcz panicznie boi się zmian. Niestety - sukces to ciągła zmiana. Żeby gdzieś dojść, trzeba skądś wyruszyć i coś opuścić, coś zostawić, zanim dostanie się coś nowego. Cała ludzkość jest przesiąknięta tym tchórzostwem. Trzeba je pokonywać, by świat stał się wreszcie miejscem, gdzie wszystkim jest dobrze.

1. Można się bać, ale trzeba działać mimo strachu.
2. Trzeba zaakceptować nieprzyjemny fakt, że czegoś nam brakuje.
3. Trzeba otworzyć się na zmiany


Co dalej, gdy już wiemy, że mamy deficyt w swoim życiu? Czas nastawić termostaty. Jak to zrobić? Trzeba wyznaczyć sobie konkretne cele. Oczywiście, gdzieś tam przed nami powinien się majaczyć ten największy nasz cel, on wyznaczać będzie nam kierunek zmian. Jednak to, na czym należy skupić uwagę, to te cele najbliższe.

Cel musi charakteryzować się trzema rzeczami. Musi być dokładnie określony, musi być na tym samym poziomie co nasza wiara i musi wywoływać w nas emocje. Jako wiarę zaś rozumiem wszystko to, co nasz umysł jest w stanie zaakceptować jako fakt.

Co to znaczy cel - dokładnie określony? Jeśli chcesz mieć samochód, to musisz konkretnie wiedzieć jaki model, jaki kolor. Jeśli chcesz mieć dom,  to musisz mieć plan tego domu, albo nawet model. Dopiero wtedy możesz śmiało powiedzieć, że masz dokładnie określony cel. Innymi słowy, że wiesz czego chcesz. Niefortunnie, większość ludzi wie czego nie chce, ale nie wie, czego chce.

Co zaś się tyczy wiary - musimy zacząć od celów, w które wierzymy. Jeśli nasz cel jest większy od tego, w co jesteśmy w stanie uwierzyć, co jesteśmy w stanie przyjąć jako fakt - to stracimy zaufanie do samego siebie, nie osiągając tego, w co wierzymy.

Koniec końców, cel musi wywoływać w nas uczucia. Bo celem trzeba żyć, a jeśli ktoś wyznacza sobie na cel coś, co nie ma tak naprawdę dla niego znaczenia, to nigdy nie zdobędzie potrzebnego mu zapału do działania. Największa energia do działania zaczyna się tam, gdzie są silne uczucia. Bez energii nie ma działań. Nic się nie dzieje.

Wyznaczając tak cele, ustawiasz właściwie swój termostat. Pamiętaj, że granicą tu jest tylko to, w co jesteś w stanie uwierzyć. Wyznacz sobie cele, zrób plan działań i zacznij działać.

czwartek, 17 października 2013

Sześć powodów dla marketingu sieciowego

Postanowiłem wyższy priorytet nadać marketingowi sieciowemu.

1. Możliwość zbudowania potężnej sieci świadomych konsumentów i duże, dodatkowe zyski za kilka lat przy minimalnym nakładzie pracy potrzebnym do utrzymania sieci (według badań naukowych, osiągnięcie takiego stanu przy stałym i regularnym nakładzie pracy wynosi 6 kwartałów). Bycie specjalistą - lekarz, prawnik, informatyk - nie gwarantuje odpowiedniej ilości dochodów w stosunku do wkładanej w to pracy, a stały procent od zakupów ludzi w sieci, gdzie każdy ma ulubione produkty, które sprzedaje, oraz rozprowadza wśród znajomych po pewnym czasie daje niektórym nieprawdopodobnie dużo.

2. Uczy tego co nieprzyjemne, ale potrzebne - umiejętności dbania o detale w przedsięwzięciu i umiejętności sprzedaży wszystkiego. I pokory. Jedno wypływa z drugiego. Żeby coś sprzedać, trzeba umieć o tym opowiedzieć, żeby umieć o czymś opowiedzieć - trzeba znać najważniejsze detale. Żeby znać detale trzeba zamknąć jadaczkę, słuchać cierpliwie i wyłapywać detale. Praca w marketingu sieciowym uczy umiejętności doceniania wagi każdego szczegółu w każdym przedsięwzięciu - co śmieszy tych, których interesują od razu rzeczy wielkie (do których jednak nie będą mieli nigdy dostępu). Okazuje się nagle, że żeby zarabiać poważne dziesiątki tysięcy dolarów musisz mieć ogólną wiedzę o wszystkich, śmiesznych wydawałoby się elementach systemu. Marketing wymusza na Tobie, żebyś dbał o pierdoły - takie np. jak dopilnowanie, żeby Twój malutki klient, który zamawia u Ciebie tylko jedną, drobną rzecz na pół roku - dostał to co chce, wtedy kiedy chce, tak jak chce. Jak mu pomniesz opakowanie, które on ma i tak w nosie, to jest to już błąd wymagający korekty. Twoje detale świadczą o Tobie. Nie mówiąc już o tym, że przy dziesiątkach tysięcy dolarów przejmowanie się malutkim klientem może się wydawać śmieszne. Jednak mali klienci są ważni. I małe zakupy również.



3. Dobrze opracowane (to znaczy sprawdzone) systemy budowy sieci są bardzo przewidywalne - uwzględniają nawet ilość odrzuceń. Łatwo policzyć ile trzeba określonych czynności wykonać, by osiągnąć określony wynik. Koniec końców wszystko sprowadza się tylko do tego, by zdobyć 15-20 klientów na których nauczymy się umiejętności sprzedaży, oraz do tego by wnikliwie przeszukać otoczenie i znaleźć trzy osoby, które gorąco pragną zmienić swoje życie i mają odwagę wykorzystać pierwszą, dobrą, nadarzającą się okazję

4. Ciągle się rodzą nowi ludzie, a Ci którzy umierają nie są osobami, które przyciągnąłeś do siebie. Sieci trwają bardzo długo, dopóki klienci chcą kupować. Zaś ludzie są tacy, że jak polubią coś to chcą tego. Systemy sprzedaży bezpośredniej to najdłużej działające organizacje. Najstarsze działają już od dwóch wieków
1868 J.R. Watkins Medical Company
1890 California Perfume Company (obecnie Avon Products)
1905 Fuller Brush Company
1931 Stanley Home Product - czołowi dystrybutorzy tej firmy założyli własne firmy - i tak Mary Key Ash założyła w 1963 roku Mary Key Cosmetics, jedną z największych firm MLM na świecie

i tak dalej, i tak dalej...

5. Biznes ten wymusza największy rozwój osobisty a to absolutnie świetna rzecz się rozwijać. Trzeba stać się solidną osobą - opanowaną, zdyscyplinowaną, mądrą. Wymusza rozwinięcia umiejętności pozytywnego wpływania na ludzi, umiejętności bycia przygotowanym na to, że ludzie którym pomagasz są na początku nieporadni i zawodni jak bohaterowie gry komputerowej The Sims. Innymi słowy - do czegokolwiek marketing sieciowy ma być przepustką w przyszłości - nauczysz się dzięki niemu kierować ludźmi i pozytywnie na nich wpływać. Pod warunkiem, że będziesz go robił.


6. Tak jak w dzieciństwie fajnie było budować auto z piasku na plaży i udawać, że się jest kierowcą, tak w dorosłym życiu jest świetną zabawą bawienie się w wielką firmę (szkolenia, prezentacje, krawaty, konferencje), kiedy tak naprawdę jesteśmy wciąż malutcy. Ta zabawa jednak doskonale przygotuje Cię do kierowania wielką organizacją w przyszłości, kiedy faktycznie będziesz miał czym kierować. W dodatku nie bawisz się sam. Masz radość uczestniczenia w czymś wielkim z wieloma osobami. To jest w ogóle najważniejszy powód - marketing sieciowy daje radość.

środa, 16 października 2013

Kilka szybkich myśli

Zrozumiałem ważna rzecz niedawno - jeśli ktoś mówi Ci, że nie wierzy w jakiś biznes, to znaczy tak naprawdę, że nie wierzy w siebie a nie w biznes. Kolejna tajemnica psychologii odkryta.

Skoro wierzę w siebie, to jak podołać wszystkim wyzwaniom, jeśli wyzwań tych jest wiele?

1. Trzeba zrzucić wszystkie niepotrzebne sprawy z głowy, zaczynając od spraw o najmniejszym priorytecie - po to właśnie, żeby błahostki nas nie rozpraszały.
2. Trzeba robić każdego dnia każdą czynność o 10% lepiej



niedziela, 13 października 2013

Priorytet wirtualnego wojownika

Rano chodziło mi po głowie słowo "priorytet". Zdałem sobie sprawę z pewnej niesłychanie ważnej rzeczy.

Priorytet oznacza - jak bardzo coś traktujemy poważnie. Innymi słowy, to co ma wysoki priorytet jest traktowane przez nas poważnie a to co ma niski priorytet nie jest traktowane przez nas poważnie. Zacząłem się zastanawiać nad priorytetami jeśli chodzi o biznes. Poprzednio pisałem o potrzebie planowania i potrzebie przemożenia się. Z tym nieodłącznie wiąże się priorytet i to jest coś, czego brakowało mi do spójnej wizji dalszego rozwoju.

Jest dla mnie logiczne - że starając się zrobić kilka rzeczy naraz, trzeba część rzeczy zrobić najlepiej, a część rzeczy po prostu zrobić. Pojawia się pytanie, co zrobić najlepiej? Do czego warto się przyłożyć w każdym najmniejszym szczególe, na co poświęcić najwięcej czasu, a co warto zrobić żeby po prostu było zrobione i po prostu jakkolwiek działało? Na pewno warto zrobić wszystko, ale dobrze zrobić jest warto to, co może przynieść Ci duże korzyści. Śmiem twierdzić, że da się w skończonym okresie czasu zrobić wszystko - zaczynając wiele rzeczy naraz. Śmiem również twierdzić, że naprawdę dobrze da się zrobić, w tym samym okresie czasu, tylko jedną rzecz.



Kiedy chcesz rozwijać się w kilku dziedzinach naraz, co jest dość częstą sytuacją - np. w tym samym czasie chcesz zarabiać pieniądze i  chcesz zdobywać wykształcenie - musisz sobie postawić odpowiedni priorytet. Tutaj trzeba być rozsądnym.

Jeśli powiesz sobie, że chcesz zarabiać pieniądze po to, żeby móc studiować - to studia mają dla Ciebie większy priorytet niż praca. Innymi słowy, będziesz pracował - bo nie chcesz dopuścić do sytuacji, że nie stać Cię na to by nie osiągnąć wysokich wyników na studiach. Robisz dobrze jedną rzecz - studia,  większość swojej energii skoncentrujesz na studiach. To na czym się koncentrujesz - rośnie. Nie wszystkie studia są tak ciężkie, że trzeba na nie poświęcać 90 procent swojej uwagi aby mieć najwyższe noty. Czy nie jest tak często, że zbyt wiele wysiłków i wiele czasu poświęcamy na to, by mieć absolutną pewność, że osiągniemy pożądany efekt? Lub, że zamiast oceny dobrej osiągniemy liczbę o jeden stopień wyższą ? Czy satysfakcja z tej różnicy o jeden, po tych wszystkich latach jest taka ważna dla nas w codziennym życiu?

Jeśli powiesz sobie, że chcesz skończyć studia po to, żeby Ci więcej nie przeszkadzały w robieniu pieniędzy, lub nawet pomagały w zarobieniu pieniędzy - to praca ma dla Ciebie większy priorytet niż studia. Praca jest dla Ciebie ważna, nie chcesz jej stracić, wszystko inne szybko chcesz zrzucić z głowy, by móc spokojnie poświęcić się pracy. W wolnych chwilach w domu napiszesz mail do klienta, by w pracy móc już zająć się czymś innym, będziesz brał nadgodziny itd. Żeby móc poświęcić się bez reszty pracy szybko zaliczysz egzaminy w pierwszych terminach, może nawet na wysokie stopnie, ale części rzeczy już nie zdołasz tak dobrze opanować tak jak w sytuacji, gdybyś postawił studia na pierwszym miejscu.

Jeśli w ogóle nie określisz sobie, co jest dla Ciebie naprawdę ważne, to nie będziesz tego wiedział. Będziesz się szamotał jak ryba w sieci, losowo skupiając całą swą uwagę na różnych sprawach i w rezultacie czego, nic nie zostanie zrobione dobrze. Wybierz mądrze co jest ważne.

Jest taka japońska gra, Virtua Fighter, gdzie dwóch wojowników uprawiających różne sztuki walki, walczy ze sobą na arenie. Bycie przeciętniakiem w tej grze - to normalna sprawa. Bycie perfekcjonistą - to setki godzin treningów. Szacunek w środowisku graczy z powodu bycia dobrym w daną grę - to fajna sprawa, ale tylko, gdy Twoja ogólna satysfakcja z życia jest silna i trwała również wtedy, kiedy odrywasz się od telewizora czy monitora komputera. Przeciętniak czy "debeściak" - koniec końców jednak - jedni i drudzy grają. Ci drudzy - w czasie gdy ci pierwsi stają się najlepszymi wirtualnymi wojownikami - pójdą sobie również na basen, na siłownie, na randkę z dziewczyną do kina, albo pograją w inne gry (dostarczające różnorakich, innych bodźców).


Czy koniecznie potrzeba nam bycia perfekcjonistą w sprawach błahych?


sobota, 5 października 2013

Zwiększamy produktywność

Złe długi to jest coś co ciąży na Tobie jak klątwa z japońskiego filmu. Oglądaliście kiedyś japońskie horrory? Coś wisiało w powietrzu, coś niepokojąco kapało, gdzieś tam przewijały się różnorakie, zabójcze, czarnowłose demony, ogółem sytuacja była mocno nie tak. Taka klątwa.


(c) https://www.facebook.com/MissLisaMorales


Otóż długi są jak ta klątwa. Żyjesz z nimi, a one cały czas wysyłają Ci różne dyskretne sygnały, byś przypadkiem nie zapomniał, że masz przerąbane i dopadają Cię wtedy, kiedy najmniej się spodziewasz. Przez długi nie możesz poczuć się wolny, robią z Ciebie swego niewolnika.

Mój plan na ostatni kwartał tego roku jest prosty. Redukcja zadłużenia i zwiększenie produktywności.
Spłacam 2/3 długu, jakoś przeżywam, a na koniec generuje 40% większe przychody w każdym miesiącu. Jest to w mojej ocenie realne, wystarczy się na tym bardzo skoncentrować. Chcę wyrobić w sobie nawyk zarabiania 40% dodatkowo. W branży IT to nic niezwykłego, pod warunkiem, że jesteś robotem. Udało mi się ograniczyć sen do 5 godzin dziennie i funkcjonować.

Każdego dnia powinno się napisać sobie dwie rzeczy, które się udały - i dlaczego, oraz dwie rzeczy, które się nie udały - i dlaczego. Ja dzisiaj napiszę sobie z kolei trzy rzeczy, które mi się udają ostatnio i trzy, które są wciąż do korekty.

Jest okej bo:
1. Udaje mi się otrzymywać coraz więcej propozycji na różnorakie kontrakty - bo znam się na tym, o co się mnie pyta i nie waham się odpowiedzieć - tak, jestem w stanie to zrobić
2. Podoba mi się realizacja jednego projektu z branży IT z moim partnerem biznesowym, są to już końcowe fazy - udaje się, bo każdy wziął się za pracę z pasją, próbując zaimponować swoim profesjonalizmem drugiemu
3. Jestem zadowolony, że osoby, z którymi zacząłem budować gałąź biznesu związaną z marketingiem sieciowym znalazły znowu dla mnie czas - dzięki czemu możemy razem się tym bawić i cieszyć - stało się tak dlatego, że biznesowa wizyta w biurze mojej firmy pozwoliła porozmawiać na nowo o szansach i oczekiwaniach wobec tego rodzaju biznesu


Do korekty:
1. Porażką można nazwać moje zbieranie się do działania. Z przerażeniem stwierdzam, że tracę na to godzinę lub dłużej - a czasem nawet się nie zabieram do pracy - dlaczego tak? Zapewne brak przekonania, pewności, że warto coś zrobić teraz. Przecież warto wszystko robić teraz, bo później pojawiają się kolejne szanse, a ja nie nadążam z wykorzystaniem starych
2. Nie podoba mi się, że zamiast pracować od 7:00 -15:00 plus wieczorem 22:00-00:30, pracuję 9:00-17:00 + 23:30-02:00. Przyczyna - opóźnienia w działaniu jak w punkcie 1. Prawdopodobnie wypośrodkuję czas pracy na najbardziej realne godziny 8:00 - 16:00, 23:00 - 1:30
3. Jest źle, że zaniedbuje równoległy rozwój wszystkich gałęzi przedsięwzięcia, jakim się zajmuje. Brak regularności utrudnia mi oszacowywanie czasu realizacji różnych moich inicjatyw - wskutek czego myśląc o sprawach nad którymi straciłem kontrolę - czuję się zmęczony.

Wnioski? Warto pewne rzeczy zrobić teraz. Warto je zacząć robić całkowicie regularnie, żeby mieć nad nimi kontrolę. Spiszę je teraz na kartce i zaczynam teraz działać. Oczywiście, nie chce mi się, ale trzeba się pomęczyć. Wewnętrzna dyscyplina to coś absolutnie koniecznego do wyćwiczenia.

środa, 2 października 2013

Pieniądze zabijają przedsiębiorczość

Jako dziecko myślałem o firmach jak o dobrze zaprojektowanych maszynach, które raz puszczone w ruch - po prostu sobie trwale istnieją i zarabiają. Teraz wiem, że firmy są raczej jak rośliny. Rośliny składające się z wielu żywych komórek, plus mające w sobie również wodę, makroskładniki i mikroskładniki. Firma składa się z żywych ludzi, którzy mają różne pomysły na swoją pracę i różnorakie oczekiwania względem firmy. Ludzie przychodzą i odchodzą, tak samo jak komórki w roślinie rodzą się i umierają. Oprócz tego firma ma w sobie różne makroskładniki takie jak siedziba, czy komputery, a także mikroskładniki takie jak oprogramowanie którego się w firmie używa. Komórki rodzą się i umierają, czasem ulegają przemianom. Rotacja ludzi w firmach jest czymś nieuniknionym w przypadku klasycznych przedsiębiorstw, w przypadku przedsiębiorstwa, którego zadaniem jest rozwijanie sieci świadomych konsumentów w marketingu sieciowym - poszczególne jednostki przestają działać, ale niekoniecznie wypisują się - stanowiąc coś jakby sklerynchymę w organizacji.


 Firmy starają się wiązać ze sobą pracowników, bo wiedzą, że oni są najważniejsi. Tak, jeśli pracujesz dla kogoś - jesteś ważny, nawet jeśli nie dają Ci tego odczuć. Firmy oferują różne fajne rzeczy takie jak owoce w pracy (żeby pracownicy zdrowo się żywili i mieli witaminki, co pozwoli im wydajnie pracować), karnety na różne zajęcia sportowe, karty zniżkowe. Jeszcze dziesięć lat temu były w Polsce popularne wycieczki dla pracowników i ich dzieci. Stosujemy takie rzeczy, bo wychodzi to taniej od podwyżki. Niemniej, zawsze najsilniej wiążą ludzi pieniądze, które ludzie zarabiają i nie ma co się oszukiwać, że jest inaczej.

Pieniądze jednak zabijają w ludziach przedsiębiorczość, bo odpowiednia suma skutecznie rozleniwia i zniechęca do dbania o swój własny biznes, kiedy ktoś nam płaci sporo za dbanie o jego biznes. To uzależniające niestety, a koniec końców okazuje się, że żyjemy po to, aby pracować (w dodatku na kogoś) - zamiast pracować po to, żeby żyć.

Jeśli nie zarabiacie dużo - cieszcie się, bo jesteście w grupie tych szczęśliwców którzy mają silną motywację i okazję do rozwijania swojej przedsiębiorczości. Powinniście się cieszyć wtedy kiedy macie pieniądze, jak i wtedy, kiedy ich nie macie - bo każda z tych sytuacji może zmienić coś na lepsze w Waszym życiu. Pod warunkiem, że nie posłuchacie demonicznego głosu z Waszego wnętrza, próbującego Was przekonać, iż z brakiem tych kilku złotych cały świat się skończył. Nie dajcie się okłamywać. Ten głos ma za zadanie powstrzymać Was przed zrobieniem czegoś dobrego dla siebie.

wtorek, 1 października 2013

Gdy kończy się skala

Zauważyłem pewną prawidłowość. Kiedy ludziom kończy się skala wartości liczbowych, które bezproblemowo może przetworzyć ich wyobraźnia - zapominają całkowicie o zasadach w które wierzyli do tej pory.

Gdybym powiedział swoim znajomym zajmującym się marketingiem sieciowym, że zamierzam zarabiać dzięki dochodowi pasywnemu 10 tysięcy złotych - każdy by mi powiedział - super, ekstra, wierzymy w Ciebie. Dlaczego? Dlatego, że na szkoleniach uczą, że takie kwoty są całkowicie realne i naturalne, ponieważ na świecie obowiązuje ta zasada, iż jeśli będziesz pracował systematycznie, wytrwale i nie wycofasz się - osiągniesz to co chcesz. Jednakże,  gdy tym samym osobom powiem, że dążę do tego by być multimilionerem - (z tych samych powodów) bo pracuje systematycznie, wytrwale i nie wycofuję się - wiele z tych osób zacznie się śmiać. Dlaczego? Dlatego, że kończy się im skala. Zapominają o zasadach w które wierzą. Dlaczego? Dlatego, że tak naprawdę jeszcze nie wierzą wcale w te zasady.



Jeśli będziesz pracował systematycznie i wytrwale, oraz nie wycofasz się to osiągniesz wszystko co pragniesz. Jaki termostat finansowy sobie nastawisz, taki wynik osiągniesz. Twoja podświadomość nastawiona na odpowiednią kwotę zrobi wszystko, byś osiągnął kwotę której pragniesz. I ani centa więcej. Jeśli ktoś chce zarabiać 10 tysięcy złotych, to nie będzie zarabiać 100 tysięcy złotych. Nie i koniec. Jego własna podświadomość, jego własny termostat go zatrzyma. Dlatego, czy nie warto swego termostatu nastawić wystarczająco wysoko?

Ziarnko do ziarnka

Przyszedł październik. W tym miesiącu trzeba kilka spraw biznesowych domknąć. Wywiązanie się z kontraktu na aplikację ASP.NET, które rozpoczął się we wrześniu. Na pewno wejście na platformę Windows Phone. Trzeba również dogadać kontrakty z partnerami z branży muzycznej. Również jeśli chodzi o kontakty z partnerami/sprzedaż - tą umiejętność trzeba mi podszkolić w tym miesiącu. Moja mała firma nic nie zarobi, jeśli ja nie nauczę się sprzedawać. Umiejętność sprzedaży jest niesłychanie ważna. Trzeba umieć sprzedać siebie (swój wizerunek), trzeba umieć sprzedać wizję, oraz trzeba umieć sprzedać produkt. To psychologia w 90% - więc umiejętność właściwego podchodzenia do drugiego człowieka to coś, co trzeba opanować by w ogóle mieć szansę, aby ruszyć z miejsca. Przeczytanie odpowiednich poradników może być dobrym krokiem, ale bez praktyki, czyli bez przełamania siebie, opuszczenia swojej strefy komfortu i bez wyjścia do ludzi - nic się nie osiągnie. I tu właśnie zaczyna się praca nad sobą, która jest bolesna, ale potrzebna.

(c) https://www.facebook.com/MissLisaMorales
 W ogóle początki w biznesie to droga pełna naprzemiennej ekscytacji i nieprzyjemnych doznań. Czas podejmowania różnych działań, na których wyniki trzeba czekać. Każda drobna rzecz to chwila ekscytacji, kilka godzin pracy, a potem męczące czekanie na wynik - z tym, że wynik często jest nie taki, jak byśmy sobie tego życzyli. Ziarnko do ziarnka. Każde Twoje działanie to małe ziarnko. Samo w sobie niewiele znaczy, jego siła objawia się tylko z innymi ziarnkami. Trzeba podjąć wiele działań. Na początku nic nie wiesz, wszystkiego się uczysz - nierzadko przez praktykę i popełnianie błędów. To proces bolesny i nie ma się co oszukiwać, że bez tego bólu da się ruszyć z miejsca. Chcesz budować biznes? Nastaw się już na początku, że będzie bolało. Ważne jest nie być sam. Mieć kogoś, kto Cię wspiera, z kim możesz porozmawiać. To absolutnie konieczne. Nastaw się też na to - że nawet najbardziej zaufane osoby nie będą w pełni rozumieć sensowności Twych wszystkich działań, ani też nie będą wszystkich Twoich działań popierać - i że to całkowicie normalne. W dodatku czasem mogą mieć nawet rację, więc warto ich słuchać i rozważać w sercu słowa, które docierają do Twych uszu - ale do Ciebie należy rozeznanie kto ma rację. Brak zrozumienia to sprawa oczywista. Tak samo jak całkowicie normalne jest bycie krytykowanym przez otoczenie. Pamiętaj, że tylko osoba która nie robi niczego nie jest krytykowana. Masz do wyboru stagnację lub krytykę. Więc zdecyduj, czy chcesz stać w miejscu, czy zarabiać i być wolnym finansowo za kilka lat? Chcesz budować biznes? Czeka Cię więc samotność, niezrozumienie, czekanie na wynik, oraz rozczarowanie, które musisz przekuwać w swój sukces. Zrozum też jedno - nie ma wyników negatywnych. Wszystkie są pozytywne, bo czynią Ciebie mocniejszym człowiekiem i wszystkie Cię czegoś uczą. A to jest najważniejsze. Żebyś Ty sam nauczył się robić biznes, zbudował go i był wolnym człowiekiem.

poniedziałek, 30 września 2013

Dobre i złe długi

Jak nietrudno było się domyślić, gdy znajomi dowiedzieli się, że zamierzam zostać multimilionerem, masowo zaczęli do mnie dzwonić z pytaniami odnośnie pieniędzy, które im zalegam. Co do długów - to wszyscy je posiadamy, to całkowicie naturalne zjawisko - i nie ma co zanieczyszczać sobie psychiki złymi myślami z tego powodu. Wszyscy mają długi. I biedni, i klasa średnia, i bogaci także. To nie jest tak, że bogaci nie mają długów. Maja ich dość sporo. Jednakże coś, co można nazwać inteligencją finansową, jest u ludzi bogatych bardzo rozwinięte - i dzięki temu ludzie bogaci zaciągają tak zwane dobre długi. Jeśli dług pozwala Ci zarobić jeszcze więcej pieniędzy niż masz obecnie, jest to dobry dług. Zaś najlepszy dług - to taki, który spłaca za Ciebie ktoś inny. Dla przykładu - zaciągam ogromny kredyt pod budowę wieżowca, ale raty mojego kredytu spłacają Ci, którzy ode mnie kupują lokale w tym wieżowcu. Wykupuje mieszkania w kamienicy, ale dzięki temu mogą tam pracować moi pracownicy (pracować na moje mieszkania i na mnie), dzięki czemu spłaca mi się rata kredytu i jeszcze na tym zarabiam. To jest tak zwany dobry dług. Zły dług to jest taki, który nie czyni Cię bogatszym.



Jedną z największych, odkrytych przez mnie zalet tego, że posiada się działalność gospodarczą jest możliwość płacenia samemu sobie w pierwszej kolejności. Najpierw zarabiam, potem nabywam dobra, robię sobie koszty - a na końcu płacę podatki. Osoby pracujące najpierw płacą podatki, potem wydają pieniądze. Nie mają możliwości obrotu swoimi pieniędzmi, bo Rząd kładzie na nie łapę w momencie, gdy wypływają one z kieszeni pracodawcy. Jako przedsiębiorca powinieneś jednak pamiętać o tym, że od tego jak spłacasz należności zależy jak postrzegają Cię inni przedsiębiorcy, nie mówiąc już o Twoich pracownikach. Tyczy się to również należności wobec Rządu. Płać długi zawsze w ostatnim możliwym terminie, ale płać zawsze na czas. Jeśli masz z tym problemy, pracuj nad tym, bo od tego zależy Twoja wiarygodność. Plus - Urząd Skarbowy, gdy spóźnisz się z zapłatą więcej niż raz, może Ci dać dużą karę finansową za popełnianie przestępstwa skarbowego.

sobota, 28 września 2013

Wewnętrzna energia

Zacznijmy od tego, że absolutnie wszystko ma swoją cenę. Może cena to słowo nieadekwatne. Wszystko ma swój koszt. Nie można działać ignorując koszty. Dziś porozmawiamy o tym, co jest bardzo cenne. O energii. Wewnętrznej energii. Każde nasze działanie wiąże się z zainwestowaniem energii.

Nie jest tajemnicą, że o wewnętrzną energię trzeba dbać. Żeby dawać z siebie wszystko, dobrze jest mieć ułożone w życiu kilka prozaicznych, ale ważnych rzeczy. Nie ma milionerów, którzy wewnątrz siebie mają chaos. Milionerem nie zostaje się przez przypadek. Nie mówię oczywiście o tych, którzy przypadkiem trafili szczęśliwe liczby w grze liczbowej. Oni mają pieniądze, ale niekoniecznie są milionerami - bo bycie milionerem, to stan umysłu. Jeśli nie jesteś gotowy, nieważne jak dużo pieniędzy będziesz miał - prawdopodobnie wszystko stracisz. Spójrz na tych, którzy dostali dużo pieniędzy przez przypadek a nie byli na to gotowi - większość osób przejada swoje fortuny w krótkim czasie i pozostaje z długami. Czy chciałbyś dostać pieniądze nie będąc gotowy na ich przyjecie? Wewnętrzna zmiana to coś absolutnie najważniejszego. Od Boga, od wszechświata nie dostaniesz ani grama więcej niż jesteś w stanie przyjąć. Mało tego, nie jesteś w stanie zauważyć co wszechświat ma Ci do zaoferowania, jeśli nie jesteś gotowy.



Zaczynamy od najprostszych spraw. Nie śmiejcie się. Tak naprawdę tylko proste rzeczy dobrze działają. Na proste rzeczy naprawdę warto poświęcać swoją wewnętrzną energię. Tak więc, warto być wyspanym, wypoczętym, warto dobrze się żywić, warto zmuszać regularnie organizm do wysiłku poprzez ćwiczenia, bieganie. Dodajmy do tego, że wysiłek fizyczny to genialny sposób na to, żeby hartować swoją duszę. Nie ma lepszej rzeczy w samorozwoju niż dobrowolne pokonywanie bólu. Dbamy o nasze ciało. Choć nie zapominamy o kolejnej ważnej rzeczy. Nasze ciało to nie my. My jesteśmy duszą, ciało tylko posiadamy, tak jak posiada się laptopa, czy samochód. Ciało to wielkie dobro, ale ono nie stanowi nas. Ciało nie stanowi Ciebie, tak samo jak luksusowy samochód nie stanowi Ciebie. Jeśli Twoje ciało nie jest doskonałe, to znaczy tyle, co nie posiadanie luksusowego samochodu. Jednakże możesz mieć luksusowy samochód i tak doskonałe ciało, jak się da. Da się zawsze dużo - wystarczy, że chcesz.


(c) https://www.facebook.com/MissLisaMorales
Wewnętrzną energię poświęcamy na dbanie o prozaiczne rzeczy. Musisz mieć wszystko uporządkowane, by działać naprawdę efektywnie, by nic Cię nie rozpraszało. Bycie milionerem zaczynamy od małych porządków. Trzeba uporządkować ciało i duszę. Kolejną prostą rzeczą jest kontakt z innymi ludźmi. Jeśli z wszystkimi dookoła się kłócisz i próbujesz z wszystkimi walczyć, pokazując jak bardzo silny jesteś - tak naprawdę jesteś słaby jak mały, podwórkowy kundelek szczekający zza siatki na wielkiego dobermana, który go ignoruje. Silni ludzie potrafią trzymać gębę na kłódkę. Są gigantami, wszystko widzą, wszystko wiedzą - ale nie przejmują się małymi kundelkami. Nie zostaniesz milionerem nie umiejąc trzymać swojej gęby zamkniętej. Zamiast kozaczenia - pokora. Pamiętaj, że milionerzy słuchają specjalistów i milczą, uwielbiają się specjalistami otaczać, uwielbiają się otaczać ludźmi lepszymi od siebie. Milionerzy wyciągają wnioski na podstawie tego, co im inni, mądrzejsi w danej dziedzinie mówią. Ogólnie, całościowo możesz osiągnąć więcej od człowieka, od którego się uczysz - ale w tym - czego on Cię chce nauczyć - człowiek ten jest po prostu lepszy od Ciebie. Jest lepszy od Ciebie z prozaicznego powodu - że poświęcił na to więcej czasu niż Ty. Zamiast tracić energię na gadanie, rób coś odwrotnego - ładuj się jego inspirującą energią, korzystaj z tego co on ma Ci do zaoferowania. Nie bądź głupcem. Nie trwoń energii. O ludziach kolejna rzecz. Nie trać czasu i energii na spory z tymi, którzy są za słabi, by pociągnąć Cię w górę. Zrób prosty test - powiedz swojemu  otoczeniu, o swoim największym marzeniu - Ci którzy powiedzą Ci coś w stylu - zwariowałeś, nie masz szans - to Ci którzy pociągną Cię w dół. Nie rozmawiaj z nimi ani przy nich o swoich marzeniach i przedsięwzięciach. Ci, którzy powiedzą Ci - świetna inicjatywa, życzę Ci powodzenia, mam nadzieję, że Ci się uda - to Ci, którzy pociągną Cię w górę. Zadawaj się z wszystkimi, ale tylko z tymi drugimi rozmawiaj o swoich planach i marzeniach. Nie trać czasu na cyników - czyli tych, którzy żyją w strachu i w ignorancji. Nie przebywaj, jeśli nie masz obowiązku - wśród tych, którzy narzekają. Oni zabierają energię - jeśli możesz wyjdź i wróć gdy skończą narzekać. Nie trać też energii na nawracanie takich osób. Na siłę nie da się nikogo zmienić, staraj się być raczej inspirujący i staraj się raczej być przykładem dla innych. Nie oglądaj tych audycji radiowych i telewizyjnych, które mają na celu zszokować Cię tym, jaki świat jest zły. Po pierwsze, świat nie jest zły, świat dla Ciebie jest zawsze taki jaki myślisz, że jest. Po drugie, rzetelne dziennikarstwo ukazuje rzeczywistą skalę problemu pomagając znaleźć rozwiązania, a nie żeruje na Twoich negatywnych emocjach. Po trzecie - na prawie wszystkie te sensacyjne, złe rzeczy nie masz wpływu - więc nie trać na nie energii. Dlaczego masz płacić dziennikarzom swoją energią za ich nierzetelną pracę? Ja wcale nie oglądam telewizji.

Zapamiętaj. Podstawowe rzeczy, są ważne - bo są podstawowe. Dbamy o zdrowie, wypoczynek, o relacje z ludźmi. Dalej - unikamy toksycznych rozmów, toksycznych sytuacji, toksycznych audycji radiowych i telewizyjnych.

Kolejna sprawa - energia przeznaczona na działanie. Często jest tak, że w jakąś czynność włożymy wiele swojej energii, pasji i zaangażowania.
W momencie działania nasza energia oscyluje w granicach blisko 90-100 procent. Jesteśmy radośni, podnieceni, nakręceni. Potem kończymy to co mieliśmy zrobić. Teraz pojawia się nieprzyjemny etap, kiedy oczekujemy zapłaty. Chcielibyśmy mieć tyle samo energii obserwując efekty naszych działań, ile mieliśmy wykonując to działanie. I tu się okazuje, że obserwując efekty naszych działań - nie czujemy wcale żadnej, pozytywnej energii. Co wtedy trzeba zrobić? Uświadomić sobie, że świat jest kosztowny - włożyliśmy dużo energii patrząc naszą miarą, ale wciąż mało energii patrząc miarą świata. Nie możemy wtedy narzekać, musimy przyjąć do świadomości ten prosty, choć niewygodny fakt, że musimy dać z siebie dużo więcej. Trzeba odzyskać szybko energię skupiając się na innych działaniach przynoszącym nam frajdę i wzrost energii, a potem wrócić do tego co zaczęliśmy - z równie wielkim zaangażowaniem co poprzednio, ale już bez oszukiwania siebie, że daliśmy światu tak bardzo dużo.

piątek, 27 września 2013

Rady poczciwego mędrca

Moja żona przeczytała poprzedni wpis i powiedziała, że się nie podnieciła... Nie wiem jak to przeżyję. Wdech, wydech. Już. Nie martwię się takimi rzeczami - Jezus powiedział, że nie wolno się martwić. Plus, nie martwię się, bo wiem, że pieniądze to najlepszy afrodyzjak dla kobiet, już niedługo każdy mój wpis na blogu będzie podniecający jak arabska księżniczka wijąca się niczym żmija na dywanach perskich przed wyposzczonym Arabem. Pieniądze to potężny afrodyzjak. Dla mężczyzn też. Nie ma to jak zadbana, wycackana, bogata sześćdziesiątka w Porsche. Sześćdziesiątka w talii, rzecz jasna. Wróćmy jednak do spraw ważniejszych dla nas.

Sympatyczny pan Kiyosaki, mędrzec niemalże, guru wszystkich tych, którzy zaczynają swoje marzenia o byciu niezależnym finansowo, a w szczególności tych, którzy rozpoczynają swą przygodę z marketingiem sieciowym - powiedział te święte słowa - "Twórz wiele aktywów". Aktywo to ta rzecz, co pieniądze Ci wkłada do kieszeni. Lub przynajmniej powinna. Zatem spójrzmy na to co stworzyliśmy. W końcu trzeba ciągle i nieustannie tworzyć aktywa. I próbować do skutku. Doświadczenie innych milionerów mówi, że musi się udać, wystarczy pewna cykliczność działań i wytrwałość. Nie wolno się tylko przenigdy wycofać. Wszystko jest wtedy jedynie kwestią czasu.


Hmm... Zobaczmy co tu mam. Mam tu zalążek wytwórni płytowej (patrz Wytwórnia kumpla) plus są zapędy artystyczne (więc koncerty - zysk, płyty - to może być potencjalne źródło dochodu pasywnego). Pytanie jednak, czy jako artysta wypada mi się sprzedawać, przecież artysta musi być niekomercyjny bo w Polsce nie wypada inaczej. Prawdą powszechnie znaną jest, że "reklamy trzeba i wiadomo kto się sprzedał". Nie, nie - stanowczo bycie multimilionerem poprzez bycie sławnym artystą to haniebny, komercyjny, niegodny pomysł. Muszę porzucić tą ścieżkę. Trzeba być multimilionerem z klasą. Właściciel wytwórni - tak, artysta - tylko hobbystycznie, non profit. Cóż więc więcej mamy? Sięgnijmy do pokładów mojej fantazji. Tak, będę produkował gry planszowe, w dzieciństwie o tym marzyłem, czas na spełnianie swych snów. To dobra opcja i mam wiele na nią pomysłów. Chyba też nie najgorszym pomysłem będzie stworzenie jakiejś większej korporacji. To też może się przydać w staniu się multimilionerem. Uczynię zarządcą korporacji swojej tak zwaną osobę prawną, którą zarejestruje się w USA - w ten sposób będę mógł sobie kupować wieżowce nie będąc obywatelem Stanów. Wieżowce się przydadzą. Jednak nie wybiegajmy zbyt daleko w przód. Teraz trzeba stanowczo postawić na czarnego konia, jakim jest informatyka. Tutaj już działam, więc jest dobrze. Tylko trzeba więcej działać. Rzeczy na dziś dzień do poprawy - większa samodyscyplina, obowiązkowość i regularność - oto klucz. Innymi słowy - kontrola samego siebie. Jak ktoś nie umie kontrolować siebie, to tym bardziej nie będzie umiał kontrolować innych ludzi. Ale tfu... Złe to słowo, niepoprawne politycznie i haniebne. Jak ktoś nie umie kontrolować siebie, nie będzie umiał być dobrym przywódcą. Co do przywództwa - wypisałem sobie piętnaście cech, jakimi powinien charakteryzować się takowy w moim przekonaniu.

1. Entuzjazm
2. Konsekwencja
3. Dyscyplina
4. Troska o ludzi
5. Wsparcie dla swoich ludzi
6. Pozytywna energia
7. Szczerość
8. Bycie inspirującym
9. Pewność siebie
10. Nie bycie tyranem
11. Brak agresji
12. Duża wiedza
13. Życzliwość
14. Wiara w to co się robi
15. Wiara w swoich ludzi

To ważne rzeczy. Oprócz tego przywódca, gdy zajmuje się sprawami biznesowymi, powinien mieć nienaganny wygląd. To jest coś, co wbrew pozorom jest istotne - bo to co na zewnątrz jest jakimś odbiciem tego, co jest wewnątrz (działa to tak, że to czego nie widać, zmienia to co widać). I w drugą stronę. Czujesz się tak, jak wyglądasz. Więc jeśli chcesz czuć się poważnie - musisz wyglądać poważnie. Jeśli chcesz się czuć wysportowany - powinieneś tak wyglądać.

Jeszcze taka refleksja na koniec - gdy zacząłem pisać ten blog pojawiły się głosy, że nie jest powiedziane, iż zostanę multimilionerem. Jak to nie jest powiedziane? Ja to powiedziałem. Nikt - kto został milionerem - nie powiedział sobie wcześniej - będę biedny. Każdy milioner powiedział sobie kiedyś - będę milionerem. To jest podstawa. Nie może się stać to, czego sobie nie powiesz. Kto sobie nie powie - będę wysportowany - nie będzie wysportowany. Kobieta która sobie nie powie - będę pracować nad sobą i będę piękna - nie będzie piękna. Kto sobie nie powie - będę multimilionerem - nie będzie multimilionerem. Proste.


czwartek, 26 września 2013

Zaczynamy

Zanim bateria padnie w moim laptopie, to może coś skrobnąć zdążę na blogu. Jak nietrudno się domyślić, postanowiłem dołączyć do grona tych entuzjastów, którzy pragną napisać bloga o tym jak stają się multimilionerami. Przepatrzyłem kilka takowych blogów - zazwyczaj kończą się na dwóch wpisach. Chyba coś się im nie udało, tak myślę sobie. Dobra, czas na blog z prawdziwego zdarzenia, który faktycznie będzie ociekał grubą forsą. Zacznijmy od tego, że ja chcę zostać multimilionerem. Nie tak jak wielu ludzi, którzy mówią, że chcieliby. Ja nie chciałbym, ja chcę. Jestem nastawiony na bycie multimilionerem. Nie znającym mnie - wyjaśniam - nie jestem jeszcze multimilionerem, co więcej - mam kilka tysięcy złotych długu, który ciężko uregulować mi  na dziś dzień - głównie to Państwu Polskiemu wiszę. Wróć. Jakiemu Państwu? Nieudanemu Rządowi tyle zalegam. Kochane Państwo Polskie to samo wisi mi wiele, wiele tysięcy złotych, które powinienem dostać tylko za to, że mam odwagę być ojcem trójki dzieci w kraju, gdzie pomoc ze strony Państwa to całe 68 złotych na dziecko. Mniejsza o to. Przecież im biedniejszy kraj, tym więcej ma multimilionerów. Tam gdzie kiepsko z gospodarką są zawsze wspaniałe możliwości finansowe. Ten kraj jest pełen pieniędzy, których nikt nie chce podnieść. Ja je podniosę. I pokaże Wam, że można.