Szukaj na tym blogu

Translate

sobota, 7 stycznia 2017

Kubłem lodu w twarz

Ten rok będzie ciężki. Czeka mnie naprawdę wiele pracy. Mam ogromne długi, które muszę spłacić w cztery lata.

Wczoraj rano, okazało się, że moje auto nie odpali. Zamarzło. Nie akumulator, nie alternator. Prawdopodobnie filtr paliwa zamarzł (może pasowało go jednak wymienić?). Muszę wymyślić, jak się dostanę po południu do siedziby kontrahenta - miałem siedzieć, pracować i zarabiać ekstra pieniądze. Przed pracą, miałem grzejniki ściągać wraz z wujkiem i jego zaprzyjaźnionym hydraulikiem, by przygotować do remontu mieszkanie. To może nie wyjść, bo wujek się rozchorował. Kolejne, stresogenne sytuacje.


Kinakaku-ji, Kioto, Japonia
(c) Massa Suzuki
https://plus.google.com/109131977316583778620

Od dwóch lat nie udało mi się uzyskać korpo-awansu, satysfakcjonującej podwyżki. To prawda, zarabiam więcej, bo więcej pracuje. To prawda, mam więcej pieniędzy. Pojawiło się też 500+.

Brutalna prawda o mnie samym jest taka, że wciąż jestem za słaby w branży. Wszyscy koledzy, w moim wieku, na moim stanowisku, w tym samym mieście - zarabiają co najmniej 1,5 tysiąca więcej. 1,5k więcej to nie jest jakiś wielki wyznacznik sukcesu, to wciąż są grosze jak na moje ambicje - ale to pokazuje mi, że jestem przynajmniej dwa lata opóźniony w rozwoju zawodowym. Dwa lata! Ta informacja zwrotna od świata jest jak kubeł lodu w twarz. Zimą. Gdy -15 na polu. Jak dzisiaj.

Laguna del Inca, Chile
(c) http://www.knstrct.com/architecture-blog/2011/10/18/weekly-roundup-fall-winter-destinations

Jasne, można tłumaczyć to tym, że mam rodzinę, to zajmuje czas -  nie mogłem tyle czasu poświęcić na doszkalanie się. Można tłumaczyć to też przeciętnością intelektualną - nie czułem się nigdy kimś, kto bardzo szybko się uczy i bardzo szybko rozumie, a mam też takich kolegów, młodszych od siebie. Tylko po co się usprawiedliwiać?

Wiem co muszę zrobić. Muszę zacisnąć zęby, przyjąć ten kubeł lodu godnie. Muszę stać się dobry w tym, w czym powinienem być dobry już dwa lata temu. I wtedy się zobaczy. Będę zapieprzał, każdego dnia, bez słowa. Zaciskając zęby, trawiąc to poniżenie.

(c) http://thechive.com/2013/02/25/


Nie zrozumcie mnie źle. Jak na Polskę, to zarabiam całkiem nieźle. Jak na programistę - też jeszcze ujdzie. Tyle, że to blog o stawaniu się multimilionerem, a nie od pierwszego do pierwszego. Tu się liczą ambicje, plany, wiara, praca. Chcę sobie kupić wygodny samochód z salonu. To kolejne 120 tysięcy, a ja jestem już na minusie. Gdybym sprzedał akcje w tym momencie, to uzyskałbym - góra - 10 tysięcy złotych, do wkładu własnego potrzeba mi jeszcze 30 tysięcy!

Ja zaś myślałem, że będę jak młody bóg - silny, niezależny. 
Świat mi powiedział - jesteś naprawdę solidnym przeciętniakiem. Nie jesteś bogiem, uświadom to sobie, nie ma krzty boskości w tobie!

niedziela, 1 stycznia 2017

Podsumowanie roku MMXVI

Heather Rae Young
(c) Josh Ryan
https://www.joshryanphoto.com/
Witajcie w Nowym Roku na moim blogu! To blog bardzo osobisty. Piszę tu o swoich marzeniach, planach, uczuciach, uniesieniach, zachwytach - i piszę bez skrępowania. Jeśli coś mnie fascynuje, zachwyca - umieszczam to tutaj. Piszę blog z nieracjonalnej potrzeby uzewnętrzniania się. Piszę tu o mojej drodze do bogactwa, bo wzbogacenie się to jeden z moich celów życiowych. Dzięki temu blogowi wiem dokładnie, co myślałem kilka miesięcy wcześniej, jakie miałem plany i co z tego wyszło/nie wyszło - i dlaczego? To taki pamiętnik, osobisty, ale nie prywatny - taki półprywatny. Półprywatny, bo nie publikuję swojej twarzy ;)

Wróćmy do podsumowania. Ogólnie - poprzedni rok, to był bardzo dobry rok.

Z punktu widzenia założeń, jakie poczyniłem z pierwszym stycznia - nic się nie udało, przyznaję. Nie wyszły ambitne plany. Nie napisałem książki. Nie nagrałem płyty. Nie napisałem programów. Nie zmieniłem kontrahentów na lepszych (nie miałem wystarczająco interesującej oferty).

Zacznijmy od tego, co się udało w poprzednim roku.

1. Byłem z rodziną w Chorwacji zażywając adriatyckich luksusów. Był to pierwszy raz w życiu, kiedy udało mi się pojechać tak daleko, za granicę i do tego - do ciepłych krajów. Moją wycieczkę, wraz ze zdjęciami - opisałem tutaj.

2. Po przyjeździe, okazało się, że moja ponętna, atrakcyjna żona jest w ciąży.


(c) Rober Grimm
Utrzymanie nowego dziecka, przez długi czas karmionego mlekiem z piersi, przez pierwsze lata życia - to nie jest dla mnie duży koszt - pieluszki tutaj okazują są najdroższe. Odkąd w Polsce króluje program jest 500+ - to w ogóle koszt utrzymania dziecka w pierwszych latach życia stał się sprawą marginalną. Nie sądzę też, że któraś partia będzie miała odwagę, aby ten program wycofać.

Życie nauczyło mnie nie cieszyć się za wcześnie. Na razie - modlimy się, żeby dziecko było zdrowe i żeby nie było komplikacji ani problemów.

3. Kupiłem mieszkanie - 80m2, do generalnego remontu, po bardzo dobrej cenie. Będę wrzucał zdjęcia :) Troszkę kredytów na to poszło, rodzina też pomogła. Przy moich dochodach - wszystko spłacam w cztery lata - zgodnie z planem. Jestem trochę niezadowolony, że znów władowałem się w kredyty, w dodatku nie inwestycyjne, a konsumenckie po prostu. System, który dla nas przygotowano, zmusza nas do oddawania ciała i duszy bankom, oraz instytucjom finansowym. Oczywiście, pokonywanie ograniczeń narzucanych przez ten system, stało się dla mnie i dla wielu osób - swoistym hobby. Mimo wszystko, wolę sytuację kiedy ja pokonuje system, a nie system pokonuje mnie. System - kolejny raz, pokazał mi swoją dominację. Spłacanie tak dużych kredytów - wiązać się to będzie z pewnymi cięciami kosztów.


(c) https://www.instagram.com/viviankindle/





Remont trwa w najlepsze. Pieniądze lecą jak woda. To moje drugie mieszkanie, które remontuję, drugie - do którego się przeprowadzam, ale nie moje ostatnie mieszkanie, w którym zamierzam mieszkać. Nie ostatnie, czyli nie docelowe - dlatego chcę, aby wyszło jak najtaniej. Potrzebuję mieszkania na kilka lat, 6-7 może - żeby dzieci mogły dorastać w komfortowych warunkach. Z kolei, te kilka lat - to znowu nie tak mało, a ja cenię swój czas i lubię odrobinę luksusu. Dlatego nie będzie najtaniej. Coś za coś.

Mało tego. Sześcioosobowa rodzina to potrzeba posiadania auta, które przewiezie taką ilość osób. Jak kupować auto, to tylko w salonie. Mirek, typowy handlarz, na pewno Cię oszuka i wciśnie Ci powypadkowy złom z Niemiec. Dlatego, w ciągu dwóch lat - czeka mnie kolejny, spory wydatek konsumpcyjny - auto z salonu.

Rozglądałem się trochę po dealerach. Pasuje mi Mistubishi Outlander na auto rodzinne. 7 osób, SUV, napęd na 4 koła, automatyczna skrzynia biegów.






Kolejny raz - moje plany przesunęły się (i przesuną się jeszcze bardziej) przez wydatki konsumpcyjne - ale nie poddaję się. W nowym roku uderzam jak burza. Jeszcze więcej determinacji, jeszcze więcej wysiłku. Wy też się nie poddawajcie. Razem pokonamy ograniczenia, narzucane nam przez system #hajsSorosa