Szukaj na tym blogu

Translate

czwartek, 24 października 2013

Książka - nowy pomysł na samorealizację

Dziś w Krakowie, opętana przez Szatana kobieta próbowała mnie bez powodu obrazić, gdy ją mijałem na ulicy. Uznałem, że to nieomylny znak, iż spoczęło na mnie prawdziwie niebiańskie błogosławieństwo. Ma obecność na Ziemi zaczyna drażnić nawet piekło. Czas więc wykorzystać to, że jestem na fali.

Wyraźnie zainspirowany tym, że Sapkowski pisze nowego Wiedźmina, ja też postanowiłem powiększyć moje aktywa o tantiemy z książek. Zresztą, nie chodzi o przychody - od dzieciństwa pisanie mnie fascynowało - dla mnie to oddawanie części siebie w tekstach, stawanie się fragmentem czyjegoś życia poprzez zbiorowe zajmowanie miejsca w świadomości i wyobraźni ludzi.

Teraz wreszcie wierzę, że mogę napisać coś co się spodoba. Zaczynam pisać. Wracam do projektu, który rozpocząłem dwa lata temu. W wolnych chwilach. Znajdzie się jeszcze kilka takich.

Jeśli chodzi o działania - jest to akurat priorytet najniższy.

(c) https://www.facebook.com/freshome

Trudno stać się bogatym

Ciężko jest być bogatym. Jednak być biednym - też wcale nie jest łatwo.

Dlatego lepiej jest zacząć coś robić. Plan na ten miesiąc - zarobić netto 7 tysięcy złotych. Dla wielu osób z moich kręgów to bardzo dużo, dla niektórych moich znajomych to wcale niewygórowana stawka i ich może śmieszyć to moje malutkie pragnienie. Dla mnie to jednak jest wciąż dużo - i to są poważne pieniądze dla mnie. Wierzę, że to jest realne - przy takiej ilości różnych propozycji jakie otrzymuje.

Jak nie uda się w tym miesiącu, to w następnym. Tylko żeby zacząć obracać tymi kwotami - zrobię to po raz pierwszy, a potem zachowam ten trend.

Udało mi się spłacić kilka długów. Czuję się przez to bardziej wolny. Już tak nie duszą te długi.

Wczoraj zamówiłem kolejne dwie książki. Będę czytał i chłonął wiedzę. Czasem warto wchłonąć jakaś pozycję dla kilku ważnych myśli. Moje dochody rosną zawsze proporcjonalnie do moich umiejętności komunikacji i tego, co mogę zakomunikować. Dlatego czytam. Uwielbiam jechać autobusem i chłonąć kolejną książkę.

Wiedza to nie wszystko, żeby stać się bogatym. Trzeba trochę doświadczyć. Trzeba się dać sprowadzić do podłogi. Trzeba dać się trochę sponiewierać. Trzeba być masochistą. Trzeba lubić jak poniewiera, trzeba polubić ten ból. Wszystko co dobre przychodzi nam przez cierpienie, przychodzi przez krzyż, który dźwigamy. To jedyna droga dla ludzkości - wziąć swój krzyż i zbawić się przez niego. Trzeba polubić swój ból. To jedyna droga, która gdzieś Cię zaprowadzi. Nie ma innych dróg. Ja, żeby mieć w ogóle szansę zarobić siedem tysięcy, katowałem się przez kilka lat w liceum, ucząc się programowania od zera i za darmo w tym czasie, kiedy inni chodzili na piwo, Dlatego poszedłszy na studia mogłem wcześniej niż moi rówieśnicy zacząć zarabiać pieniądze. I tak mógłbym sobie pluć w brodę, że nie odważyłem się wcześniej. Byłem naprawdę kiepski - jeśli chodzi o programowania, ale w stosunku do moich rówieśników wystarczająco dobry, by dostać się do jednej z najlepszych firm informatycznych w Krakowie, ale też niedostatecznie pokorny i obowiązkowy, by się tam dłużej zachować. Szkoła życia.

Chcesz mieć super ciało? Zabijaj je ćwiczeniami i kochaj ten ból. Chcesz być wielkim wojownikiem? Musisz wiele razy dać się obić przez lepszych od siebie. Chcesz być bogaty? Katuj się odmowami i nieustannymi próbami zakończonymi porażkami. Nie będziesz bogaty nie przyjmując ciosów na korpus. Albo wielu ciosów.

Teraz chcę mieć biznes przez duże B. Biznes przez duże B jest wtedy, kiedy masz zespół ludzi, którzy razem z Tobą pracują na Wasz wspólny sukces. Biznes przez duże B jest wtedy, kiedy inwestujesz w kapitał ludzki przede wszystkim - na przykład na początku samemu płacąc sobie mniej, żeby Twoi ludzie chcieli dla Ciebie pracować. Biznes przez duże B jest wtedy, kiedy dbasz o każdy szczegół, a kiedy zaczynasz zarabiać - nagłe i niespodziewane pieniądze, duże pieniądze - sprawiają, że nie tracisz głowy i dalej dbasz drobiazgowo o wszystkie wydatki. Dziś mi kolega powiedział, że to oczywiste, że trzeba dbać zawsze o wszystkie wydatki niezależnie od przychodów. Jednak ja wiem, że gdyby ten sam kolega dostał nagle dużo pieniędzy, to by o tym zapomniał pod wpływem silnych emocji. Pieniądze budzą emocje i łatwo się na tych emocjach przejechać.

Chcę mieć biznes przez duże B. W tym celu trzeba nauczyć się wielu rzeczy. Trzeba nauczyć się sprzedawać, trzeba nauczyć się negocjować, trzeba nauczyć się przemawiać - nie ma wielkich liderów którzy nie potrafią przemawiać do tłumów.

Dlatego najpierw trzeba nauczyć się występować wśród małych grup (np. ucząc się mówić o produktach na szkoleniach w marketingu sieciowym), trzeba nauczyć się przyjmować odmowy, mało tego - trzeba nauczyć się traktować odmowy jako najlepszy sposób na naukę i na rozwój. Im bardziej Ci ludzie odmawiają, tym lepiej się uczysz.

...
Tym razem nie będzie zakończenia. Urwijmy myśl. Zostawmy wielokropek.

poniedziałek, 21 października 2013

Od życiowego deficytu do celu

Napisałem niedawno post o tym jak ważne jest nastawianie finansowego termostatu. Teraz skupmy się na tym nastawianiu.

Zacznijmy od tego, że wszystko zawsze zaczyna się od poczucia jakiegoś deficytu w życiu. Czegoś nam brakuje, coś by nam się przydało. Sukces zawsze zaczyna się od braku sukcesu, od zaakceptowania tego, że czegoś nie mamy. Oczywiście jest wiele osób, które się będzie wypierać - nie, nie, mi niczego nie brakuje. Ci którzy się wypierają, będą tymi przegranymi. Każdemu zawsze czegoś brakuje. Jak nie pieniędzy, to czasu, jak nie czasu - to może nam (do zadowolenia) brakować rozwiązania problemu głodu na świecie - to na przykład zajmuje ostatnio Bila Gatesa. To i szczepionki na Polio, o czym można się przekonać śledząc jego oficjalny profil na portalu facebook.

Trzeba się przyznać, że nie wszystko w naszym życiu i dookoła nas jest doskonałe i trzeba zapragnąć zmian. Ludzkość nienawidzi zmian. Boi się ich. Jeśli grzech pierworodny w jakiś sposób mógł nas skazić, to najpewniej skaził nas tym brakiem odwagi, by świat na lepsze zmieniać. Cała ludzkość cierpi z powodu tego braku odwagi. Większość ludzi zostaje w tym miejscu w którym jest, nawet jeśli jest im tam źle, bo wręcz panicznie boi się zmian. Niestety - sukces to ciągła zmiana. Żeby gdzieś dojść, trzeba skądś wyruszyć i coś opuścić, coś zostawić, zanim dostanie się coś nowego. Cała ludzkość jest przesiąknięta tym tchórzostwem. Trzeba je pokonywać, by świat stał się wreszcie miejscem, gdzie wszystkim jest dobrze.

1. Można się bać, ale trzeba działać mimo strachu.
2. Trzeba zaakceptować nieprzyjemny fakt, że czegoś nam brakuje.
3. Trzeba otworzyć się na zmiany


Co dalej, gdy już wiemy, że mamy deficyt w swoim życiu? Czas nastawić termostaty. Jak to zrobić? Trzeba wyznaczyć sobie konkretne cele. Oczywiście, gdzieś tam przed nami powinien się majaczyć ten największy nasz cel, on wyznaczać będzie nam kierunek zmian. Jednak to, na czym należy skupić uwagę, to te cele najbliższe.

Cel musi charakteryzować się trzema rzeczami. Musi być dokładnie określony, musi być na tym samym poziomie co nasza wiara i musi wywoływać w nas emocje. Jako wiarę zaś rozumiem wszystko to, co nasz umysł jest w stanie zaakceptować jako fakt.

Co to znaczy cel - dokładnie określony? Jeśli chcesz mieć samochód, to musisz konkretnie wiedzieć jaki model, jaki kolor. Jeśli chcesz mieć dom,  to musisz mieć plan tego domu, albo nawet model. Dopiero wtedy możesz śmiało powiedzieć, że masz dokładnie określony cel. Innymi słowy, że wiesz czego chcesz. Niefortunnie, większość ludzi wie czego nie chce, ale nie wie, czego chce.

Co zaś się tyczy wiary - musimy zacząć od celów, w które wierzymy. Jeśli nasz cel jest większy od tego, w co jesteśmy w stanie uwierzyć, co jesteśmy w stanie przyjąć jako fakt - to stracimy zaufanie do samego siebie, nie osiągając tego, w co wierzymy.

Koniec końców, cel musi wywoływać w nas uczucia. Bo celem trzeba żyć, a jeśli ktoś wyznacza sobie na cel coś, co nie ma tak naprawdę dla niego znaczenia, to nigdy nie zdobędzie potrzebnego mu zapału do działania. Największa energia do działania zaczyna się tam, gdzie są silne uczucia. Bez energii nie ma działań. Nic się nie dzieje.

Wyznaczając tak cele, ustawiasz właściwie swój termostat. Pamiętaj, że granicą tu jest tylko to, w co jesteś w stanie uwierzyć. Wyznacz sobie cele, zrób plan działań i zacznij działać.

czwartek, 17 października 2013

Sześć powodów dla marketingu sieciowego

Postanowiłem wyższy priorytet nadać marketingowi sieciowemu.

1. Możliwość zbudowania potężnej sieci świadomych konsumentów i duże, dodatkowe zyski za kilka lat przy minimalnym nakładzie pracy potrzebnym do utrzymania sieci (według badań naukowych, osiągnięcie takiego stanu przy stałym i regularnym nakładzie pracy wynosi 6 kwartałów). Bycie specjalistą - lekarz, prawnik, informatyk - nie gwarantuje odpowiedniej ilości dochodów w stosunku do wkładanej w to pracy, a stały procent od zakupów ludzi w sieci, gdzie każdy ma ulubione produkty, które sprzedaje, oraz rozprowadza wśród znajomych po pewnym czasie daje niektórym nieprawdopodobnie dużo.

2. Uczy tego co nieprzyjemne, ale potrzebne - umiejętności dbania o detale w przedsięwzięciu i umiejętności sprzedaży wszystkiego. I pokory. Jedno wypływa z drugiego. Żeby coś sprzedać, trzeba umieć o tym opowiedzieć, żeby umieć o czymś opowiedzieć - trzeba znać najważniejsze detale. Żeby znać detale trzeba zamknąć jadaczkę, słuchać cierpliwie i wyłapywać detale. Praca w marketingu sieciowym uczy umiejętności doceniania wagi każdego szczegółu w każdym przedsięwzięciu - co śmieszy tych, których interesują od razu rzeczy wielkie (do których jednak nie będą mieli nigdy dostępu). Okazuje się nagle, że żeby zarabiać poważne dziesiątki tysięcy dolarów musisz mieć ogólną wiedzę o wszystkich, śmiesznych wydawałoby się elementach systemu. Marketing wymusza na Tobie, żebyś dbał o pierdoły - takie np. jak dopilnowanie, żeby Twój malutki klient, który zamawia u Ciebie tylko jedną, drobną rzecz na pół roku - dostał to co chce, wtedy kiedy chce, tak jak chce. Jak mu pomniesz opakowanie, które on ma i tak w nosie, to jest to już błąd wymagający korekty. Twoje detale świadczą o Tobie. Nie mówiąc już o tym, że przy dziesiątkach tysięcy dolarów przejmowanie się malutkim klientem może się wydawać śmieszne. Jednak mali klienci są ważni. I małe zakupy również.



3. Dobrze opracowane (to znaczy sprawdzone) systemy budowy sieci są bardzo przewidywalne - uwzględniają nawet ilość odrzuceń. Łatwo policzyć ile trzeba określonych czynności wykonać, by osiągnąć określony wynik. Koniec końców wszystko sprowadza się tylko do tego, by zdobyć 15-20 klientów na których nauczymy się umiejętności sprzedaży, oraz do tego by wnikliwie przeszukać otoczenie i znaleźć trzy osoby, które gorąco pragną zmienić swoje życie i mają odwagę wykorzystać pierwszą, dobrą, nadarzającą się okazję

4. Ciągle się rodzą nowi ludzie, a Ci którzy umierają nie są osobami, które przyciągnąłeś do siebie. Sieci trwają bardzo długo, dopóki klienci chcą kupować. Zaś ludzie są tacy, że jak polubią coś to chcą tego. Systemy sprzedaży bezpośredniej to najdłużej działające organizacje. Najstarsze działają już od dwóch wieków
1868 J.R. Watkins Medical Company
1890 California Perfume Company (obecnie Avon Products)
1905 Fuller Brush Company
1931 Stanley Home Product - czołowi dystrybutorzy tej firmy założyli własne firmy - i tak Mary Key Ash założyła w 1963 roku Mary Key Cosmetics, jedną z największych firm MLM na świecie

i tak dalej, i tak dalej...

5. Biznes ten wymusza największy rozwój osobisty a to absolutnie świetna rzecz się rozwijać. Trzeba stać się solidną osobą - opanowaną, zdyscyplinowaną, mądrą. Wymusza rozwinięcia umiejętności pozytywnego wpływania na ludzi, umiejętności bycia przygotowanym na to, że ludzie którym pomagasz są na początku nieporadni i zawodni jak bohaterowie gry komputerowej The Sims. Innymi słowy - do czegokolwiek marketing sieciowy ma być przepustką w przyszłości - nauczysz się dzięki niemu kierować ludźmi i pozytywnie na nich wpływać. Pod warunkiem, że będziesz go robił.


6. Tak jak w dzieciństwie fajnie było budować auto z piasku na plaży i udawać, że się jest kierowcą, tak w dorosłym życiu jest świetną zabawą bawienie się w wielką firmę (szkolenia, prezentacje, krawaty, konferencje), kiedy tak naprawdę jesteśmy wciąż malutcy. Ta zabawa jednak doskonale przygotuje Cię do kierowania wielką organizacją w przyszłości, kiedy faktycznie będziesz miał czym kierować. W dodatku nie bawisz się sam. Masz radość uczestniczenia w czymś wielkim z wieloma osobami. To jest w ogóle najważniejszy powód - marketing sieciowy daje radość.

środa, 16 października 2013

Kilka szybkich myśli

Zrozumiałem ważna rzecz niedawno - jeśli ktoś mówi Ci, że nie wierzy w jakiś biznes, to znaczy tak naprawdę, że nie wierzy w siebie a nie w biznes. Kolejna tajemnica psychologii odkryta.

Skoro wierzę w siebie, to jak podołać wszystkim wyzwaniom, jeśli wyzwań tych jest wiele?

1. Trzeba zrzucić wszystkie niepotrzebne sprawy z głowy, zaczynając od spraw o najmniejszym priorytecie - po to właśnie, żeby błahostki nas nie rozpraszały.
2. Trzeba robić każdego dnia każdą czynność o 10% lepiej



niedziela, 13 października 2013

Priorytet wirtualnego wojownika

Rano chodziło mi po głowie słowo "priorytet". Zdałem sobie sprawę z pewnej niesłychanie ważnej rzeczy.

Priorytet oznacza - jak bardzo coś traktujemy poważnie. Innymi słowy, to co ma wysoki priorytet jest traktowane przez nas poważnie a to co ma niski priorytet nie jest traktowane przez nas poważnie. Zacząłem się zastanawiać nad priorytetami jeśli chodzi o biznes. Poprzednio pisałem o potrzebie planowania i potrzebie przemożenia się. Z tym nieodłącznie wiąże się priorytet i to jest coś, czego brakowało mi do spójnej wizji dalszego rozwoju.

Jest dla mnie logiczne - że starając się zrobić kilka rzeczy naraz, trzeba część rzeczy zrobić najlepiej, a część rzeczy po prostu zrobić. Pojawia się pytanie, co zrobić najlepiej? Do czego warto się przyłożyć w każdym najmniejszym szczególe, na co poświęcić najwięcej czasu, a co warto zrobić żeby po prostu było zrobione i po prostu jakkolwiek działało? Na pewno warto zrobić wszystko, ale dobrze zrobić jest warto to, co może przynieść Ci duże korzyści. Śmiem twierdzić, że da się w skończonym okresie czasu zrobić wszystko - zaczynając wiele rzeczy naraz. Śmiem również twierdzić, że naprawdę dobrze da się zrobić, w tym samym okresie czasu, tylko jedną rzecz.



Kiedy chcesz rozwijać się w kilku dziedzinach naraz, co jest dość częstą sytuacją - np. w tym samym czasie chcesz zarabiać pieniądze i  chcesz zdobywać wykształcenie - musisz sobie postawić odpowiedni priorytet. Tutaj trzeba być rozsądnym.

Jeśli powiesz sobie, że chcesz zarabiać pieniądze po to, żeby móc studiować - to studia mają dla Ciebie większy priorytet niż praca. Innymi słowy, będziesz pracował - bo nie chcesz dopuścić do sytuacji, że nie stać Cię na to by nie osiągnąć wysokich wyników na studiach. Robisz dobrze jedną rzecz - studia,  większość swojej energii skoncentrujesz na studiach. To na czym się koncentrujesz - rośnie. Nie wszystkie studia są tak ciężkie, że trzeba na nie poświęcać 90 procent swojej uwagi aby mieć najwyższe noty. Czy nie jest tak często, że zbyt wiele wysiłków i wiele czasu poświęcamy na to, by mieć absolutną pewność, że osiągniemy pożądany efekt? Lub, że zamiast oceny dobrej osiągniemy liczbę o jeden stopień wyższą ? Czy satysfakcja z tej różnicy o jeden, po tych wszystkich latach jest taka ważna dla nas w codziennym życiu?

Jeśli powiesz sobie, że chcesz skończyć studia po to, żeby Ci więcej nie przeszkadzały w robieniu pieniędzy, lub nawet pomagały w zarobieniu pieniędzy - to praca ma dla Ciebie większy priorytet niż studia. Praca jest dla Ciebie ważna, nie chcesz jej stracić, wszystko inne szybko chcesz zrzucić z głowy, by móc spokojnie poświęcić się pracy. W wolnych chwilach w domu napiszesz mail do klienta, by w pracy móc już zająć się czymś innym, będziesz brał nadgodziny itd. Żeby móc poświęcić się bez reszty pracy szybko zaliczysz egzaminy w pierwszych terminach, może nawet na wysokie stopnie, ale części rzeczy już nie zdołasz tak dobrze opanować tak jak w sytuacji, gdybyś postawił studia na pierwszym miejscu.

Jeśli w ogóle nie określisz sobie, co jest dla Ciebie naprawdę ważne, to nie będziesz tego wiedział. Będziesz się szamotał jak ryba w sieci, losowo skupiając całą swą uwagę na różnych sprawach i w rezultacie czego, nic nie zostanie zrobione dobrze. Wybierz mądrze co jest ważne.

Jest taka japońska gra, Virtua Fighter, gdzie dwóch wojowników uprawiających różne sztuki walki, walczy ze sobą na arenie. Bycie przeciętniakiem w tej grze - to normalna sprawa. Bycie perfekcjonistą - to setki godzin treningów. Szacunek w środowisku graczy z powodu bycia dobrym w daną grę - to fajna sprawa, ale tylko, gdy Twoja ogólna satysfakcja z życia jest silna i trwała również wtedy, kiedy odrywasz się od telewizora czy monitora komputera. Przeciętniak czy "debeściak" - koniec końców jednak - jedni i drudzy grają. Ci drudzy - w czasie gdy ci pierwsi stają się najlepszymi wirtualnymi wojownikami - pójdą sobie również na basen, na siłownie, na randkę z dziewczyną do kina, albo pograją w inne gry (dostarczające różnorakich, innych bodźców).


Czy koniecznie potrzeba nam bycia perfekcjonistą w sprawach błahych?


sobota, 5 października 2013

Zwiększamy produktywność

Złe długi to jest coś co ciąży na Tobie jak klątwa z japońskiego filmu. Oglądaliście kiedyś japońskie horrory? Coś wisiało w powietrzu, coś niepokojąco kapało, gdzieś tam przewijały się różnorakie, zabójcze, czarnowłose demony, ogółem sytuacja była mocno nie tak. Taka klątwa.


(c) https://www.facebook.com/MissLisaMorales


Otóż długi są jak ta klątwa. Żyjesz z nimi, a one cały czas wysyłają Ci różne dyskretne sygnały, byś przypadkiem nie zapomniał, że masz przerąbane i dopadają Cię wtedy, kiedy najmniej się spodziewasz. Przez długi nie możesz poczuć się wolny, robią z Ciebie swego niewolnika.

Mój plan na ostatni kwartał tego roku jest prosty. Redukcja zadłużenia i zwiększenie produktywności.
Spłacam 2/3 długu, jakoś przeżywam, a na koniec generuje 40% większe przychody w każdym miesiącu. Jest to w mojej ocenie realne, wystarczy się na tym bardzo skoncentrować. Chcę wyrobić w sobie nawyk zarabiania 40% dodatkowo. W branży IT to nic niezwykłego, pod warunkiem, że jesteś robotem. Udało mi się ograniczyć sen do 5 godzin dziennie i funkcjonować.

Każdego dnia powinno się napisać sobie dwie rzeczy, które się udały - i dlaczego, oraz dwie rzeczy, które się nie udały - i dlaczego. Ja dzisiaj napiszę sobie z kolei trzy rzeczy, które mi się udają ostatnio i trzy, które są wciąż do korekty.

Jest okej bo:
1. Udaje mi się otrzymywać coraz więcej propozycji na różnorakie kontrakty - bo znam się na tym, o co się mnie pyta i nie waham się odpowiedzieć - tak, jestem w stanie to zrobić
2. Podoba mi się realizacja jednego projektu z branży IT z moim partnerem biznesowym, są to już końcowe fazy - udaje się, bo każdy wziął się za pracę z pasją, próbując zaimponować swoim profesjonalizmem drugiemu
3. Jestem zadowolony, że osoby, z którymi zacząłem budować gałąź biznesu związaną z marketingiem sieciowym znalazły znowu dla mnie czas - dzięki czemu możemy razem się tym bawić i cieszyć - stało się tak dlatego, że biznesowa wizyta w biurze mojej firmy pozwoliła porozmawiać na nowo o szansach i oczekiwaniach wobec tego rodzaju biznesu


Do korekty:
1. Porażką można nazwać moje zbieranie się do działania. Z przerażeniem stwierdzam, że tracę na to godzinę lub dłużej - a czasem nawet się nie zabieram do pracy - dlaczego tak? Zapewne brak przekonania, pewności, że warto coś zrobić teraz. Przecież warto wszystko robić teraz, bo później pojawiają się kolejne szanse, a ja nie nadążam z wykorzystaniem starych
2. Nie podoba mi się, że zamiast pracować od 7:00 -15:00 plus wieczorem 22:00-00:30, pracuję 9:00-17:00 + 23:30-02:00. Przyczyna - opóźnienia w działaniu jak w punkcie 1. Prawdopodobnie wypośrodkuję czas pracy na najbardziej realne godziny 8:00 - 16:00, 23:00 - 1:30
3. Jest źle, że zaniedbuje równoległy rozwój wszystkich gałęzi przedsięwzięcia, jakim się zajmuje. Brak regularności utrudnia mi oszacowywanie czasu realizacji różnych moich inicjatyw - wskutek czego myśląc o sprawach nad którymi straciłem kontrolę - czuję się zmęczony.

Wnioski? Warto pewne rzeczy zrobić teraz. Warto je zacząć robić całkowicie regularnie, żeby mieć nad nimi kontrolę. Spiszę je teraz na kartce i zaczynam teraz działać. Oczywiście, nie chce mi się, ale trzeba się pomęczyć. Wewnętrzna dyscyplina to coś absolutnie koniecznego do wyćwiczenia.

środa, 2 października 2013

Pieniądze zabijają przedsiębiorczość

Jako dziecko myślałem o firmach jak o dobrze zaprojektowanych maszynach, które raz puszczone w ruch - po prostu sobie trwale istnieją i zarabiają. Teraz wiem, że firmy są raczej jak rośliny. Rośliny składające się z wielu żywych komórek, plus mające w sobie również wodę, makroskładniki i mikroskładniki. Firma składa się z żywych ludzi, którzy mają różne pomysły na swoją pracę i różnorakie oczekiwania względem firmy. Ludzie przychodzą i odchodzą, tak samo jak komórki w roślinie rodzą się i umierają. Oprócz tego firma ma w sobie różne makroskładniki takie jak siedziba, czy komputery, a także mikroskładniki takie jak oprogramowanie którego się w firmie używa. Komórki rodzą się i umierają, czasem ulegają przemianom. Rotacja ludzi w firmach jest czymś nieuniknionym w przypadku klasycznych przedsiębiorstw, w przypadku przedsiębiorstwa, którego zadaniem jest rozwijanie sieci świadomych konsumentów w marketingu sieciowym - poszczególne jednostki przestają działać, ale niekoniecznie wypisują się - stanowiąc coś jakby sklerynchymę w organizacji.


 Firmy starają się wiązać ze sobą pracowników, bo wiedzą, że oni są najważniejsi. Tak, jeśli pracujesz dla kogoś - jesteś ważny, nawet jeśli nie dają Ci tego odczuć. Firmy oferują różne fajne rzeczy takie jak owoce w pracy (żeby pracownicy zdrowo się żywili i mieli witaminki, co pozwoli im wydajnie pracować), karnety na różne zajęcia sportowe, karty zniżkowe. Jeszcze dziesięć lat temu były w Polsce popularne wycieczki dla pracowników i ich dzieci. Stosujemy takie rzeczy, bo wychodzi to taniej od podwyżki. Niemniej, zawsze najsilniej wiążą ludzi pieniądze, które ludzie zarabiają i nie ma co się oszukiwać, że jest inaczej.

Pieniądze jednak zabijają w ludziach przedsiębiorczość, bo odpowiednia suma skutecznie rozleniwia i zniechęca do dbania o swój własny biznes, kiedy ktoś nam płaci sporo za dbanie o jego biznes. To uzależniające niestety, a koniec końców okazuje się, że żyjemy po to, aby pracować (w dodatku na kogoś) - zamiast pracować po to, żeby żyć.

Jeśli nie zarabiacie dużo - cieszcie się, bo jesteście w grupie tych szczęśliwców którzy mają silną motywację i okazję do rozwijania swojej przedsiębiorczości. Powinniście się cieszyć wtedy kiedy macie pieniądze, jak i wtedy, kiedy ich nie macie - bo każda z tych sytuacji może zmienić coś na lepsze w Waszym życiu. Pod warunkiem, że nie posłuchacie demonicznego głosu z Waszego wnętrza, próbującego Was przekonać, iż z brakiem tych kilku złotych cały świat się skończył. Nie dajcie się okłamywać. Ten głos ma za zadanie powstrzymać Was przed zrobieniem czegoś dobrego dla siebie.

wtorek, 1 października 2013

Gdy kończy się skala

Zauważyłem pewną prawidłowość. Kiedy ludziom kończy się skala wartości liczbowych, które bezproblemowo może przetworzyć ich wyobraźnia - zapominają całkowicie o zasadach w które wierzyli do tej pory.

Gdybym powiedział swoim znajomym zajmującym się marketingiem sieciowym, że zamierzam zarabiać dzięki dochodowi pasywnemu 10 tysięcy złotych - każdy by mi powiedział - super, ekstra, wierzymy w Ciebie. Dlaczego? Dlatego, że na szkoleniach uczą, że takie kwoty są całkowicie realne i naturalne, ponieważ na świecie obowiązuje ta zasada, iż jeśli będziesz pracował systematycznie, wytrwale i nie wycofasz się - osiągniesz to co chcesz. Jednakże,  gdy tym samym osobom powiem, że dążę do tego by być multimilionerem - (z tych samych powodów) bo pracuje systematycznie, wytrwale i nie wycofuję się - wiele z tych osób zacznie się śmiać. Dlaczego? Dlatego, że kończy się im skala. Zapominają o zasadach w które wierzą. Dlaczego? Dlatego, że tak naprawdę jeszcze nie wierzą wcale w te zasady.



Jeśli będziesz pracował systematycznie i wytrwale, oraz nie wycofasz się to osiągniesz wszystko co pragniesz. Jaki termostat finansowy sobie nastawisz, taki wynik osiągniesz. Twoja podświadomość nastawiona na odpowiednią kwotę zrobi wszystko, byś osiągnął kwotę której pragniesz. I ani centa więcej. Jeśli ktoś chce zarabiać 10 tysięcy złotych, to nie będzie zarabiać 100 tysięcy złotych. Nie i koniec. Jego własna podświadomość, jego własny termostat go zatrzyma. Dlatego, czy nie warto swego termostatu nastawić wystarczająco wysoko?

Ziarnko do ziarnka

Przyszedł październik. W tym miesiącu trzeba kilka spraw biznesowych domknąć. Wywiązanie się z kontraktu na aplikację ASP.NET, które rozpoczął się we wrześniu. Na pewno wejście na platformę Windows Phone. Trzeba również dogadać kontrakty z partnerami z branży muzycznej. Również jeśli chodzi o kontakty z partnerami/sprzedaż - tą umiejętność trzeba mi podszkolić w tym miesiącu. Moja mała firma nic nie zarobi, jeśli ja nie nauczę się sprzedawać. Umiejętność sprzedaży jest niesłychanie ważna. Trzeba umieć sprzedać siebie (swój wizerunek), trzeba umieć sprzedać wizję, oraz trzeba umieć sprzedać produkt. To psychologia w 90% - więc umiejętność właściwego podchodzenia do drugiego człowieka to coś, co trzeba opanować by w ogóle mieć szansę, aby ruszyć z miejsca. Przeczytanie odpowiednich poradników może być dobrym krokiem, ale bez praktyki, czyli bez przełamania siebie, opuszczenia swojej strefy komfortu i bez wyjścia do ludzi - nic się nie osiągnie. I tu właśnie zaczyna się praca nad sobą, która jest bolesna, ale potrzebna.

(c) https://www.facebook.com/MissLisaMorales
 W ogóle początki w biznesie to droga pełna naprzemiennej ekscytacji i nieprzyjemnych doznań. Czas podejmowania różnych działań, na których wyniki trzeba czekać. Każda drobna rzecz to chwila ekscytacji, kilka godzin pracy, a potem męczące czekanie na wynik - z tym, że wynik często jest nie taki, jak byśmy sobie tego życzyli. Ziarnko do ziarnka. Każde Twoje działanie to małe ziarnko. Samo w sobie niewiele znaczy, jego siła objawia się tylko z innymi ziarnkami. Trzeba podjąć wiele działań. Na początku nic nie wiesz, wszystkiego się uczysz - nierzadko przez praktykę i popełnianie błędów. To proces bolesny i nie ma się co oszukiwać, że bez tego bólu da się ruszyć z miejsca. Chcesz budować biznes? Nastaw się już na początku, że będzie bolało. Ważne jest nie być sam. Mieć kogoś, kto Cię wspiera, z kim możesz porozmawiać. To absolutnie konieczne. Nastaw się też na to - że nawet najbardziej zaufane osoby nie będą w pełni rozumieć sensowności Twych wszystkich działań, ani też nie będą wszystkich Twoich działań popierać - i że to całkowicie normalne. W dodatku czasem mogą mieć nawet rację, więc warto ich słuchać i rozważać w sercu słowa, które docierają do Twych uszu - ale do Ciebie należy rozeznanie kto ma rację. Brak zrozumienia to sprawa oczywista. Tak samo jak całkowicie normalne jest bycie krytykowanym przez otoczenie. Pamiętaj, że tylko osoba która nie robi niczego nie jest krytykowana. Masz do wyboru stagnację lub krytykę. Więc zdecyduj, czy chcesz stać w miejscu, czy zarabiać i być wolnym finansowo za kilka lat? Chcesz budować biznes? Czeka Cię więc samotność, niezrozumienie, czekanie na wynik, oraz rozczarowanie, które musisz przekuwać w swój sukces. Zrozum też jedno - nie ma wyników negatywnych. Wszystkie są pozytywne, bo czynią Ciebie mocniejszym człowiekiem i wszystkie Cię czegoś uczą. A to jest najważniejsze. Żebyś Ty sam nauczył się robić biznes, zbudował go i był wolnym człowiekiem.