Szukaj na tym blogu

Translate

niedziela, 16 listopada 2014

Ile tracimy przez banki? Kreacja pieniądza.

System geopolityczny służy ludziom, którzy nim władają. Dlatego w telewizji się nas ogłupia, wmawia się nam na przykład, że trzeba jak najwięcej wydawać bogactwa, żeby społeczeństwo miało więcej bogactwa (konsumpcjonizm napędza gospodarkę). To jest nieprawda, trzeba więcej produkować dóbr, towarów, usług, trzeba więcej pracy wykonać, żeby społeczeństwo miało więcej bogactwa - zamiast wymieniać raz wyprodukowane bogactwo (lub jego równowartość - czyli nasze oszczędności) między sobą. Bo to nie powoduje przyrostu bogactwa w społeczeństwie, natomiast lwia część tych pieniędzy, tego wytworzonego przez nas bogactwa i tak wraca - w postaci podatków - do Państwa. Pamiętamy o tym, że w Polsce jest opodatkowane zarabianie pieniędzy jak i wydawanie pieniędzy.

W największych mediach wmawia się nam, że kredyty udzielane przez banki są dobre, a nie są (a kredyt udzielany przez bank w praktyce polega na tym, że odbiera się pieniądze społeczeństwu i dopiero wtedy pożycza się pieniądze osobie). Bo banki sprawiają, że pieniądze są dodrukowywane.

Wyobraźmy sobie, że Pan A kocha markę Ferrari i dlatego, choć nie jest to w żaden sposób racjonalne, Pan A zbiera pieniądze na swoje sportowe, czerwone auto z żółtymi zegarami. Marzy mu się tapicerka wysokiej jakości i skórzane fotele. Pan A szczęśliwie zarabia dużo pieniędzy, więc co to dla niego pół miliona złotych za Ferrari California, odłoży na to auto za sześć lat. Dobra, z tym Ferrari to tylko podpucha, coby nie było za nudno. Jest nieważne w tej historii.

Pan A przychodzi do banku i wpłaca gotówką 10'000 zł na swoje konto. Pani B przychodzi po kredyt do tego samego banku - i w tym momencie bank może jej pożyczyć pieniądze wpłacone przez pana A, bo ten - skoro właśnie wpłacił, to pewnie nie będzie od razu ich wypłacał. Tyle, że bank, nie może pożyczyć całej tej kwoty, a jedynie 10'000 zł pomniejszone o rezerwę obowiązkową, czyli - w przypadku rezerw w wysokości 3,5%, będzie to 350 zł. Co się wtedy dzieje? W tym samym banku powstaje wirtualne konto z zapisem 9'650 zł. Nowe konto pełne pieniędzy z sufitu. Pieniądze te zostały pomnożone w cudowny sposób w systemie bankowym. Dopóki jednak, nie opuszczą banku, skutków tego nie odczujemy.

Jeśli pani B ma te pożyczone 9650 zł na swoim koncie (w tym samym banku), tenże bank może je znowu... pożyczyć panu C. Tworzymy kolejne, wirtualne konto pełne pieniędzy znikąd. W teorii, te pieniądze można pożyczyć wiele razy. Dla przykładu - 1000 zł można pożyczać aż 28 razy ! Pożycza się dopóki rezerwy obowiązkowe nie wykoszą kwoty pojawiającej się na kolejnych wirtualnych kontach. Pieniądze zostały cudownie stworzone, ale skutki ich pomnożenia odczujemy tylko i wyłącznie wtedy, kiedy opuszczą wirtualne konta banku. Ponieważ, bank może nie mieć pieniędzy, by z wszystkich 28 kont dokonać wypłaty - będzie musiał pieniądze pożyczyć. Lepszy wariant - pożyczyć od innych banków. Gorszy wariant - pożyczyć od banku centralnego. Gdy bank komercyjny tak zrobi - bank centralny, często nie mający odpowiednich zasobów, wyemituje nowe pieniążki - by pożyczyć je bankowi komercyjnemu. W ten sposób zwiększy się ilość pieniędzy w obiegu.

W praktyce - nikt nie trzyma długo pieniędzy, które pożyczył od banku, na koncie. Tylko od razu je wydaje. Dlatego, takie cudowne pomnożenia na wirtualnych kontach nie osiąga gigantycznych rozmiarów.

Ludzie myślą, że kredyty są dobre, ale nie są - one są one elementem patologicznego systemu nowoczesnego niewolnictwa. Mówić o kredytach, że są dobre, to tak, jakby mówić o kartkach na żywność, że były dobre (za komuny), bo można było za nie nabyć żywność. Kredyt nie jest sam w sobie zły ani dobry, ma takie samo znaczenie w tym patologicznym, niewolniczym systemie co ta kartka na żywność. Obliczyłem, że każdego roku, każdy z nas traci około 1580 złotych (!!!) z naszych kont bankowych. Nie tracimy tego jawnie - tak spada wartość nabywcza pieniądza. Każdego roku możemy nabyć towarów o tyle mniej, ile bylibyśmy w stanie ich nakupić w roku poprzednim wydając 1580 zł. Dzieje się tak właśnie z powodu tego, że banki pożyczają nam pieniądze, których nie mają. Kiedy zwiększa się ilość pieniędzy w obiegu - spada siła nabywcza pieniądza.

Kwotę 1580 złotych obliczyłem dzieląc sumę  (polskich złotych) o jaką zwiększała się przez ostatnie 10 lat, rok po roku, ilość pieniędzy w obiegu (60 mld złotych), przez ilość mieszkańców Polski (38 milionów)

Gospodarką - ogólnie - rządzą proste prawa. Tyle co się wyprodukuje tyle się ma. Jeśli się wystawia więcej pokwitowań na już wytworzone towary, jeśli ustala się odgórnie (Rząd i banki), iż dany towar ma być warty większą ilość pokwitowań (pieniędzy) - to logiczne jest, żeby nabyć ten sam towar - trzeba teraz zdobyć więcej kwitów. Jeśli mamy tyle samo kwitów w kieszeni, to z każdym dodrukowanym kwitem jesteśmy sobie w stanie kupić mniej towarów.

Możemy z tym walczyć produkując więcej bogactwa narodowego - tworząc nowe produkty, nowe usługi, nowe programy, nowe towary. Nie jesteśmy w stanie walczyć z systemem bankowym, które pieniądze kreuje. Trzeba by pokonać banki i polityków, układających się z bankami. Mydlą nam oczy bankowym żargonem i nieustannym powtarzaniem stwierdzeń nieprawdziwych. Oni są bardzo silni. Żadna rewolucja tu nie jest możliwa, zresztą wszystkie rewolucje na świecie kończyły się bardzo źle. Wszystkie.

My musimy dbać o to, żeby nie dać się ogłupiać i komunikować się między sobą. To jedyna droga, aby wybrać mądry Rząd (broń Boże socjalistów) i mądrych ludzi, którzy będą zabezpieczali nasze uczciwe interesy. I zamiast rewolucji, delikatne, regularne zmiany ku lepszemu.



P. S
Gwoli ścisłości - bo ktoś na pewno zadał to pytanie. Wmawia się nam, że inflacja na poziomie 2% jest dobra, a u nas ostatnio jeszcze niższa...

Otóż inflacja na poziomie 2% może oznaczać na przykład - że deflacja w związku z rozwojem gospodarczym wyniosła 8%, a inflacja w związku z kreację pieniądza wyniosła 10%.

Rozwój gospodarczy - to siła, która ciągnie ceny w dół (obserwujemy to np. w cenach elektroniki).
Mechanizm kreacji pieniądza, dodrukowywanie pieniądza - to siła, która ciągnie ceny w górę.
Zaś, gdy zamykają przed nami granice i mamy nadwyżkę żywności, to nie ma się co dziwić, że ceny w sklepach spadły. Jak producenci zmniejszą produkcję, to ceny znów podskoczą do góry.