Szukaj na tym blogu

Translate

niedziela, 26 marca 2017

Życie jak Kostka Rubika

Moje życie jest układanie kostki Rubika. Wciąż nie mogę tego ułożyć tak jakbym chciał. Kiedy wydaje mi się, że już niewiele brakuje do celu, że zaraz ułożę wszystkie ściany - jeden nierozważny ruch, chwila nieuwagi - wszystko się miesza.



W ogóle - z kostką Rubika to bardzo ciekawa sprawa. Samą koncepcje kostki Rubika w 1974 roku wymyślił węgierski architekt Erno Rubik. Po części chciał pomóc swoim studentom zrozumieć koncepcję przestrzeni (Rubik był wykładowcą na Budapesztańskiej Akademii Sztuki Użytkowej), a po części fascynowały go zabawki logiczne.
Sam Erno Rubik był artystą (zobacz: Lekcje plastyki tworzą milionerów). Próbował swoich sił jako malarz, rzeźbiarz, złotnik. Architektura była kompromisem, który łączył inżynierię i kierunek artystyczny.


W chwili wynalezienia kostki miał 30 lat. Pierwszy prototyp kostki był drewniany, nie plastikowy. W roku 1975 miał patent. Dwa lata później, na rynek węgierski wypuszczono pięć tysięcy kostek. Rozeszły się jak ciepłe bułeczki. Co ciekawe, choć Wegry były za żelazną kurtyną, czyli - znajdowały się w strefie wpływów stukniętych komunistów z ZSRR, to na Węgrzech, po 1966 roku ludzie mogli handlować i działać w sektorze usług, rozluźniono też handel międzynarodowy. To pozwoliło Rubikowi ostatecznie zostać milionerem.



Wracając jednak do historii - w 1979 roku, w Norymberdze (RFN) odbywały się czterodniowe targi zabawek. Był tam amerykański biznesmen węgierskiego pochodzenia - Tom Kremer, oraz Tibor Laczi - drobny przedsiębiorca, który próbował ułożyć kostkę. Handlarze dobili targu. Liczi miał zająć się dystrybucją na Europę, a Tom na resztę świata. Początkowo, czołowi producenci amerykańscy i japońscy nie widzieli potencjału w kostce.
Jak przyznał sam Rubik:

"Trudno było określić potencjalną grupę wiekową odbiorców. W dodatku kostkę niełatwo było ułożyć. Handlowcy uważali natomiast, że aby klient chciał kupić łamigłówkę, powinna ona dać się rozwiązać."

Dopiero, podczas nudnej konferencji w firmie Ideal Toys, gdzie rwano sobie włosy z głowy głowiąc się, jak przetrwać na rynku, dyrektor firmy zauważył pracownika, bawiącego się pod stołem kostką. Dziwna zabawka zafascynowała dyrektora na tyle, że zadzwonił do Toma Kremera i zaproponował mu współpracę. Zięć dyrektora, wyruszył z Kremerem na Węgry, by uzyskać zgodę na import produktu.




Po załatwieniu formalności kostka mogła wejść na rynek amerykański. Zyski ze sprzedaży kostki Rubika okazały się ogromne. 1982 na całym świecie ludzie kupili ponad 100 mln tych zabawek, sporo z nich zostało sprzedanych przez Ideal Toys. Niefortunnie, w 1997 roku, Ideal Toys znów wpadło w kłopoty finansowe i zostało wykupione przez firmę Mattel.


Fascynująca historia, z tą kostką Rubika - musicie przyznać. Niestety, coraz częściej zaczynam nabierać przeświadczenia, że dla mnie jest już za późno na takie genialne rzeczy, zaczynam tracić swój entuzjazm i przekonanie, że jestem stworzony do wielkich rzeczy. Jednocześnie są we mnie tony niezrealizowanych pasji i marzeń, jest mnóstwo rzeczy - które chciałbym stworzyć zanim umrę - są to animacje, gry, filmy, książki, muzyka... Wewnętrznie - jak najbardziej czuję się artystą. Niestety - codzienna walka o przetrwanie zajmuje mi straszną ilość czasu, dlatego mam poczucie, że zbyt często stoję w miejscu, zamiast walczyć o swoje. Gdy ogarnia mnie taki stan - zaczynam być sfrustrowany, a czasem zrezygnowany...

wtorek, 7 marca 2017

Wybieramy lampy do mieszkania

Jestem bardzo zadowolony, bo jest szansa, że już niedługo będziemy się wprowadzać. Mamy już lampy i wszystkie kontakty. Podświetlenie sufitu LED-ami również jest. Pilotem można definiować kolory, siłę podświetlenia - dzieciakom sprawia to mnóstwo radości.

(c) my own picture

Brakuje mi wciąż lustra w łazience, ale kinkiety już są zamontowane i podłączone. Dobry Bóg wie, kiedy gość od płytek znajdzie czas to skończyć...

(c) my own picture

Ponadto, w łazience są inne światła. Żona mówi, że przesadziłem z ilością oświetlenia na tak małej powierzchni. Możliwe, że ma trochę racji.

(c) my own picture
(c) my own picture




Mam również lampę w przedpokoju i jestem bardzo z niej zadowolony. Jest stylowa i pasuje do całości.

(c) my own picture

(c) my own picture

Dla dziewczynki wybraliśmy kwiaty

(c) my own picture

Natomiast chłopaki dostali następujący zestaw lamp do swojego pokoju - czyli nowoczesna elegancja.

(c) my own picture

Lampa w kuchni. Nie było czasu założyć wszystkich osłonek

(c) my own picture


Zaczęliśmy również układać panele w dwóch pokojach.

(c) my own picture

(c) my own picture

Już coraz bliżej końca. Bardzo się cieszymy :)

poniedziałek, 6 marca 2017

Ciesz się z małych drobiazgów

Żeby cieszyć się życiem, trzeba mieć szacunek do świata, który nas otacza. Trzeba go doceniać, widzieć wartość w rzeczach, które nas otaczają. Już pisałem to kilka lat temu w poście "Bądź wdzięczny" (notabene, jakim cudem ten post ma 7627 "Google plusów" - nie wiem)

Muszę przyznać, że jestem człowiekiem, który lubi jakość. Lubię otaczać się pięknymi rzeczami, lubię być dobrze ubrany, lubię wygodne samochody, chcę by moja żona była piękna, a dzieci dobrze ubrane. Jestem "chciwy na życie". To nie znaczy, że zawsze mogę otaczać się pięknymi rzeczami, to nie znaczy, że zawsze mnie stać na wszystko, co najlepsze, nie zawsze wszystko, co najlepsze jest w moim zasięgu. To nie znaczy, że stać mnie na wszystko - właściwie, przez długi czas, nie stać mnie było na żadne luksusy. Co nie znaczy, że do nich nie dążyłem, albo że rozpaczałem, bo mnie na coś nie było stać w danej chwili.





Nie potrafiłbym jednak czerpać tak wielkiej radości z luksusów, gdybym wcześniej nie umiał cieszyć się małymi rzeczami. Naprawdę, mam to szczęście, że bardzo, bardzo cieszą mnie dobre drobiazgi, a złe drobiazgi, jakieś niedociągnięcia, potknięcia - szybko tracą dla mnie na wartości. Jak chcesz cieszyć się z wielkich rzeczy, jak nie umiesz cieszyć się małymi?

Doceń to, co masz, doceń ile to szczęścia i możliwości Ci daje, jednocześnie dążąc do jakości w swoim życiu i nie poprzestawaj tylko na małych rzeczach. Nie zaprzestań ani jednego, ani drugiego. Tylko w ten sposób będziesz czuł niekończący się zachwyt nad światem. Jeśli jakoś nieszczególnie fascynują Cię rzeczy materialne - podróżuj. Rób wycieczki blisko, a potem udawaj się w dalekie podróże. Sadź kwiaty. Ciesz się każdym kwiatem, który zasadzisz i dąż do tego, by mieć cały różany ogród, ze strumyczkiem, jeziorkiem i rybkami.

 
 
Małe dzieci, naturalnie, potrafią cieszyć się małymi rzeczami, doceniają wagę drobiazgów. Robią konstrukcje z klocków i wołają Cię, żebyś koniecznie je oglądnął, bo chcą się podzielić z Tobą swoim wielkim szczęściem. Kolekcjonują muszelki z wakacji,  kupują mikrofigurki w plastikowych torebkach, zbierają żetony, wymieniają się kolorowymi karteczkami. Ciesz się małymi rzeczami tak samo.

Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego

Jeśli chcesz się cieszyć swoją dziewczyną, swoją żoną - musisz mieć szacunek do niej. Nie chodzi o to, by nie widzieć wad. Chodzi o to, by wielką wagę przykładać do zalet. Ciesz się tym, co w niej piękne i nie przestawaj otaczać ją pięknem. Piękna nigdy dość. Patrz z szacunkiem na rzeczy, wiele z nich ma w sobie ukrytą niesamowitą historię. W powstanie wielu rzeczy wiele ludzi włożyło mnóstwo miłości. Nie jest tajemnicą, że szczególnie smakują te obiady, które sam, osobiście przygotujesz. Dlaczego? Bo doceniasz swój trud i wysiłek, który włożyłeś w te posiłki.

Więcej czuj sercem, więcej przeżywaj sercem i nie staraj się czuć emocji dzięki dogłębnej analizy - bo to tak nie działa. Szanuj ludzi, szanuj rzeczy, a o tym - czego nie ma, lub czego zabrakło - zwyczajnie nie myśl.

niedziela, 5 marca 2017

Trzeba poznać prawdę o sobie

Jedną z podstawowych rzeczy, które musisz zrobić, idąc na szczyt - to poznać prawdę o tym, jaki jesteś. Zrozumieć i zaakceptować niewygodne fakty na temat swojego charakteru i swoich wad, by móc w znaczącym stopniu je zminimalizować lub wykorzenić całkowicie. Często są to bolesne lekcje, a wiecie dlaczego? Dlatego są bolesne, że już się nie dało inaczej - jak z zębem, gdy jest większa dziura, to boli bardziej.

Kiedyś napisałem post o treści "Moja najgorsza wada". Od tamtej pory, włożyłem trochę pracy, by przestać postępować tak, jak wtedy postępowałem. Jest jeszcze kilka złych rzeczy, które zmieniam w sobie.




Dla przykładu, czasem się boję i reaguje panicznie. To bardzo przykra wada. Gdy dziecko zamierza włożyć brudne ręce do buzi to głośno krzyknę. Gdy widzę zagrożenie, a ktoś uparcie je ignoruje, to potrafię bardzo podnieść głos. Czasem aż za bardzo, bo ilość agresji w głosie wcale nie pomaga sprawie. Gdy ktoś podejmuje decyzje dotyczące mnie, a których nie rozumiem, też reaguję panicznie.

Wciąż nie wiem, jak się tego pozbyć z siebie. Na pewno, im czuję się silniejszy i im większą kontrolę nad sytuacją czuję, tym spokojniej reaguję na różne, nieoczekiwane sytuacje. Tyle, że nie chodzi mi o to, żeby mieć więcej władzy, tylko żeby lepiej kontrolować swoje odruchy i reakcje. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że w końcu uda mi się to osiągnąć