Chodzę prywatnie do znajomego na akrobatykę. Niestety, to czego się spodziewałem - potwierdziło się. Zestarzałem się. Wymyk, odmyk na drążku - kiedyś formalność dziś spore wyzwanie. Salto w tył - krzywo i nisko. Rundak, fiflak - nie zawsze prosto. Sił też jakby mniej. I więcej w głowie - ale strachu, że się połamie. Patrzę do lustra - wciąż nie ma się czym pochwalić. Sweet foci robić nie potrzebuję, ale dobrze by było zaimponować rzeźbą żonie, czyż nie?
(c) http://www.facebook.com/AishaThalia |
Dawniej - na zajęciach sportowych - robiłem różne, szalone rzeczy i wychodziłem z tego cało. Wczoraj, na rozgrzewce nie trafiłem w piłkę i kopnąłem drewniane drabinki. Palec cały fioletowy - ciekawe, co powie na to lekarz. Jeszcze wczoraj skakałem (z tym bolącym palcem) salta z odskoczni, bo wydawało się to błahostką, ale dziś nawet chodzić jest ciężko. Zdarza się. Dlatego postanowiłem się ubezpieczyć. Nie zamierzam łamać rąk, nóg i obojczyka, ale wczorajszy dzień mnie przekonał - że prawdopodobieństwo kontuzji jest już dość spore wziąwszy pod uwagę moją aktywować fizyczną. Nawet Pan Bóg nie uchroni mnie już przed moją głupotą, jeśli przecenię swoje możliwości. Lepiej je dobrze kalkulować. Natomiast wspaniała wiadomość jest taka, że skończyły się moje bóle pleców. Co prawda, jeszcze nie jestem w stanie dźwigać 50 kg worków z mąką, ale jest coraz lepiej. Trener powiedział - zrzucisz 10 kg i wyćwiczysz mięśnie - będzie szło przyzwoicie.
(c) http://www.facebook.com/angelica.anderson13 |
Tak, dobrze słyszycie. Dieta. Unikanie białego pieczywa, orzechy, sałata, białko, nie smażymy - już to wdrożyłem. Trzy dni temu. Czuję się dobrze, bo wyznaczam sobie cele i je osiągam. Żona też mówi, że zapisze się dodatków na siłownie, może też na dodatkowe studia pójdzie. Cieszę się, że mam żonę, która ma podobny system wartości, co ja - która lubi sport, aktywność fizyczną i Maxa Kolonkę.
(c) http://www.facebook.com/angelica.anderson13 |
Pieniądze - bo to też ważna sprawa. Zapewniłem sobie swobodny przepływ środków dzięki karcie kredytowej i poczucie bezpieczeństwa, ale - kilkakrotnie musiałem zapłacić odsetki za swój komfort. Komfort bowiem - jest najdroższą rzeczą w życiu. Zawsze. Trzeba sobie z tego zdawać sprawę i się z tym pogodzić. Jestem z tym pogodzony, to nie jest dla mnie żadnym problemem i czasem wolę zapłacić. Jednak tylko czasem. Najzabawniejsze, że drogie jak diabli karty kredytowe są i tak najuczciwszymi, najbardziej przezroczystymi i najmniej (całościowo licząc) drogimi źródłami cudzych pieniędzy w Polsce (poza znajomymi), bo propozycje kredytowe banków to zwyczajna lichwa i tylko super spryciarze albo zupełni desperaci mogą się decydować na tak ryzykowne umowy.
Co się tyczy pieniędzy, których pożyczać nie trzeba - chyba czas podnieść swoje kwalifikacje i wyjść z wygodnego, stabilnego miejsca w którym się teraz znajduję - i pójść odważnie i zachłannie tam, gdzie są ludzie chętni zapłacić mi dużo więcej. Zbliża się już powoli koniec roku - to dobry moment na zmianę. Mam szczerą nadzieję, że się komuś udało odczytać tego kloca do końca. Miałem wrzucić zdjęcia tego nieszczęsnego palca do tego artykułu - ale daruję to sobie. Są przyjemniejsze widoki. Czyż nie?