Miałem każdego tygodnia skupiać się na czymś innym. Tymczasem, po regularnej pracy - od dość dawna - skupiam się wyłącznie na jednym.
Przeklęty remont mieszkania trwa w najlepsze. Miotam przekleństwami, bezsilny. Pokonano mnie, bezwzględnie wykorzystano mój brak wiedzy, niewystarczającą asertywność, moją wiarę w ludzkość. Nie jestem zadowolony ze swoich specjalistów. Co jeden, nowy specjalista na budowie i klasyczny tekst: "Panie, kto panu to tak spier...". Hydraulik źle zrobił. Płytkarz krzywo zrobił. Ci się mieli pojawić, ale się nie pojawili. W międzyczasie - moi specjaliści, hura-optymistycznie, łapią po sześć dodatkowych robót. Każdą zaczynają i żadnej nie kończą. Gdyby jeszcze byli w miarę tani - to bym zrozumiał, że idzie tak słabo - ale gdzie tam, płacę jak za woły. Już nie mam sił się denerwować. Ma ktoś podobnie?
Pieniędzy wydałem już dwa razy więcej niż zakładałem, zaś efekty wcale, a to wcale - nie porażają.
Mówi się - „Pierwszy dom dla wroga, drugi dla przyjaciela, trzeci dla siebie”. To drugie moje mieszkanie, które robię - i wiem, że już poniosłem klęskę. Kiedyś zostawię je dzieciom.
Niech to się wreszcie skończy. Może nikt ze znajomych nie zwróci większej uwagi na niedoskonałości. Będę musiał mocno częstować alkoholem - wtedy na pewno nie zauważą.
![]() |
(c) https://www.facebook.com/MissLisaMorales |
2 komentarze:
Nie przejmuj się remontem. Jak u nas w firmie kiblonury przyszły zmienić klozet to potem waliło z kanalizacji bo zapomnieli zaizolować.
To kiedy zaprasza do nowego mieszkanka? :-)
Gdy będę miał trochę szczęścia - to w ciągu dwóch tygodni domknę wszystkie sprawy :)
Prześlij komentarz