(c) https://www.facebook.com/freshome |
Grudzień i styczeń to jakaś masakra, jeśli chodzi o ilość pracy jaką dostałem od mojego głównego kontrahenta. Jakoś to przeboleję, bo za wszystko płaci, ale wszystko muszę zrobić w miarę sensownym czasie.
Poza tym - obecnie realizuję z kolegą fajny projekt na Windows Phone. Współpraca idzie nam bardzo dobrze i bez stresów. Projekt ma spore szansę na sukces. Nie chodzi nawet o pieniądze ale o wspaniały element do portfolio. Choć mam już pomysł jak można przekuć pomysł na pieniądze. Pomaga bardzo słuchanie wykładów TED. Kończę też swoje dwa dodatkowe zobowiązania - aplikacja internetowa ASP.NET MVC i mała strona internetowa.
Nie mogę liczyć na komunikację autobusową jeśli chcę być na czas u kontrahentów. Siedziałem dużo, pracując po nocach, a organizm musi spać przynajmniej te 5, 6 godzin. Jak tylko zwlekłem się rano z łóżka, to jeździłem autem te 96 kilometrów w jedną stronę. Kosztowało mnie w styczniu trochę paliwa dojechanie do kontrahenta na akceptowalny czas - 600 złotych poszło z dymem (spaliny).
Jeśli chodzi o marketing sieciowy na styczeń, zrealizowałem już plan osiągnięcia określonego progu efektywności. Co się tyczy tej branży, planuje przeprowadzić jedną rozmowę biznesową, oraz dowiedzieć się, co się stało z osobą, która podpisała umowy i zniknęła. Takie uroki pracy z ludźmi.
Co do uzewnętrzniania na blogu - wahałem się przez chwilę, ale to nie przypadek, to celowy zabieg biznesowy. Chcę żeby ten blog odniósł za dwa, trzy lata - spory sukces. Treści tu zawarte nie są dla mnie krytycznie intymne, a pewna otwartość - w przypadku blogów - to jedyny (!) warunek na powodzenie bloga. Ludzie chcą mieć kontakt z rzeczami prawdziwymi. Takie są ludzkie potrzeby. Jedyny sposób, aby zarobić - to dać ludziom to, czego potrzebują.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz